26 kwietnia 2024

Minister Zembala: jako lekarz jestem plombą

Głównym celem prof. Mariana Zembali jest to, aby po zakończeniu misji w rządzie mieć poczucie, że nie zmarnował tego czasu. – O wyborach nie myślę. Jestem w stanie sprostać oczekiwaniom, może nie wszystkim – powiedział tuż po zaprzysiężeniu go przez prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Foto: Marta Jakubiak

Dlaczego właściwie znany kardiochirurg i transplantolog zgodził się objąć tekę ważnego resortu na cztery miesiące przed wyborami tuż po serii dymisji spowodowanych publikacją akt tzw. afery taśmowej na Facebooku?

– Nawet gdyby premier poprosiła mnie, czy można coś poprawić przez miesiąc, to też bym podjął się tego wysiłku. Całe swoje doświadczenie i pracę poświęcę dla tego, do czego mnie powołano i dlaczego tu jestem – mówił prof. Marian Zembala w rozmowie z dziennikarzami w Pałacu Prezydenckim zaraz po zaprzysiężeniu.

Nowy szef resortu ma świadomość, że „zejdzie z tej drogi za cztery miesiące”. Nie obawia się się być „plombą” na krótki czas. – Plomba też jest potrzebna, nie tylko w hydraulice, stomatologii, ale wszędzie, więc ja się tego nie wstydzę. Jak trzeba to jako lekarz też jestem plombą, żeby pomoc – powiedział świeżo upieczony minister zdrowia.

W każdy czwartek, razem z dziennikarzami, ma podróżować po kraju. – Śledząc nasze wędrówki zobaczycie państwo priorytety, ponieważ będę chciał pokazać, że po każdym spotkaniu coś zostaje. Oczywiście nie wszystko się uda, ja nie jestem marzycielem, natomiast zaczynamy od rzeczy ważnej – bezpieczeństwa dziecka – powiedział Zembala.

Pierwsze miejsce, które odwiedzi już za dwa dni (18 czerwca), to Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. – Problemem, który będziemy omawiać, będą kobiety ciężarne i dzieci. Będziemy mówić o dzieciach, kobiecie rodzącej, kobiecie w ciąży, i skończymy na obciążeniach u dzieci, łącznie z otyłością. Wszystkiego się nie da, ale kropla drąży skałę. To będzie moja filozofia tych czterech miesięcy: kropla drąży skałę – podkreślił.

W ocenie nowego szefa resortu zdrowia, część ubezpieczenia płaconego przez kierowców mogłoby trafić na potrzeby medycyny ratunkowej. – Wzorem innych krajów europejskich, pewien procent tej kwoty, powinien pójść na to, żeby wzmocnić medycynę ratunkową. Po to, żeby ten procent uratowanych chorych, którzy często leżą trzy miesiące, sześć tygodni, ale żyją i wracają do rodzin, był wyższy – powiedział.

Nie chciał komentować pakietu onkologicznego, flagowego pomysłu swojego poprzednika Bartosza Arłukowicza, bo w jego ocenie jest na to „za wcześnie”. Podkreślił za to, że w przepisach obowiązujących od kilku miesięcy są rozwiązania, które należy zachować, ale też i takie, które trzeba wstrzymać i nadać im nowy kształt.

Zembala zadeklarował, że w najbliższym czasie zajmie się kontraktowaniem świadczeń przez Narodowy Fundusz Zdrowia tak, aby było ono zrealizowane już we wrześniu, a nie – jak w minionych latach – dopiero w ostatnich tygodniach roku.

– W piątek będę lekarzem w Zabrzu tak, jak byłem zawsze, po to, żeby ten mój kochany szpital działał. On beze mnie również działa dobrze, ale żeby mógł mieć energię na cały następny tydzień. Mam na to zgodę premier Kopacz – podkreślił. Pozostanie więc nadal kierownikiem Kliniki Kardiochirurgii i Transplantologii oraz dyrektorem Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.

Przypomnijmy, że w związku z ujawnieniem akt ze śledztwa w tzw. aferze podsłuchowej przez Zbigniewa Stonogę, kilka dni temu z funkcji w rządzie zrezygnowali trzej ministrowie (zdrowia – Bartosz Arłukowicz, sportu – Andrzej Biernat, skarbu – Włodzimierz Karpiński) i trzej wiceministrowie (skarbu – Rafał Baniak, środowiska – Stanisław Gawłowski, gospodarki – Tomasz Tomczykiewicz).

Z stanowiskiem szefa doradców premier Ewy Kopacz pożegnał się Jacek Rostowski, a koordynatora służb specjalnych – Jacek Cichocki. Ponadto decyzję o rezygnacji z funkcji marszałka Sejmu podjął Radosław Sikorski. Część opozycji zaproponowała skrócenie kadencji parlamentu.


Galerię zdjęć z dzisiejszego zaprzysiężenia nowych ministrów, w tym Mariana Zembali, można obejrzeć tutaj.