29 marca 2024

O pedofilii, medycznie. Wywiad z prof. Zbigniewem Lew-Starowiczem

Z prof. Zbigniewem Lew-Starowiczem, psychiatrą i psychoterapeutą, ekspertem z zakresu seksuologii i konsultantem krajowym w tej dziedzinie, rozmawia Marta Jakubiak.

Foto: Tamara Pieńko

Ostatnio wiele się mówi o pedofilii. Czy to dobrze?

Tak, bo dzięki nagłośnieniu problemu będzie mniej skrzywdzonych dzieci. Ludzie stają się bardziej ostrożni, a rodzice i opiekunowie – czujniejsi. Jest większa wiedza, więc pedofilię łatwiej można demaskować. Z urzędu ścigana jest pornografia o charakterze pedofilskim, co ma głęboki sens, bo może być ona bodźcem stymulującym. Coraz częściej podejmowane są działania profilaktyczne poprzez edukację.

Chciałbym jednak jeszcze bardziej uczulać na problem i mówić, jak chronić dzieci. Programy informacyjne powinny być realizowane w skali ogólnopolskiej i emitowane w najważniejszych kanałach telewizyjnych. Jeśli wiemy, że mężczyźni mający skłonności do pedofilii często są zniewieściali, gdyż jako dzieci mieli bardzo dobry kontakt z dominującymi w rodzinie matkami, to warto uczulać na tę kwestię rodziców, by w przypadku chłopców wzmacniali ich cechy męskie.

Jak?

W moich czasach było to harcerstwo i służba wojskowa. Teraz trzeba poszukać innych form typowo męskich aktywności. Można też przeciwdziałać lękom wobec kobiet, eliminując stereotypy dotyczące płci przeciwnej, a także uczulać na skracanie dystansu, na zły dotyk. Dzieci powinny wiedzieć, że nie są kochane przez wszystkich, że nie każdy miły dorosły jest dobry.

Zaostrzenie kar też będzie zapobiegawcze?

Dla pedofila nie ma znaczenia, czy za molestowanie dziecka pójdzie do więzienia na trzy czy trzydzieści lat, bo on ma osobowość zaburzoną, a przecież jedną z cech takiej osobowości jest niewyciąganie wniosków. Podniesienie wymiaru kar jest de facto jedynie zwiększeniem poczucia bezpieczeństwa w społeczeństwie.

Wśród osób której orientacji jest najwięcej pedofilów?

Ostatnio najwięcej mówi się o pedofilii homoseksualnej, ale nie oznacza to, że jest najczęstsza. Zachowania pedofilskie obecne są również w relacjach kazirodczych, gdzie mamy do czynienia z kontaktami ojca z córką, która zastępuje mu żonę, z różnych przyczyn, np. małżonkom nie układa się współżycie. Wśród księży częstsza jest pedofilia homoseksualna.

Dlaczego akurat wśród księży?

Ponieważ mamy do czynienia z grupą mężczyzn, w której – co przyznają same ośrodki kościelne – jest dużo osobowości niedojrzałych, również jeśli chodzi o rozwój psychoseksualny. Badałem trzydziestu księży, którzy mieli seks z dziećmi, i u wszystkich rozpoznałem tę niedojrzałość.

Z czego ona wynika?

Chłopcy, zanim trafią do seminarium, są zwykle ministrantami. Już wówczas przyjmują określoną rolę, podczas pełnienia której zostają zaburzone fazy rozwoju psychoseksualnego. Są delikatniejsi, bardziej uduchowieni i wrażliwsi. Potem trafiają do seminarium, które funkcjonuje w oparciu o system mocnego trzymania kleryków: są zamknięci, izolowani, przebywają w męskim świecie. Bardzo specyficznym świecie. Ich seksualność nie może w takich warunkach się rozwinąć. Kiedy kończą naukę, ich seksualność wreszcie gdzieś może znaleźć ujście. Cały czas są w męskim świecie, idą więc w stronę zainteresowań mężczyznami. W przypadku tych, którzy unikają jawnych homoseksualnych kontaktów, seksualność idzie w kanał boczny – w kierunku chłopców. Relacja księdza z ministrantami jest bardziej naturalna i budzi mniej podejrzeń niż wszelkie relacje z dziewczynkami lub kobietami.

A to nie tak, że boją się kobiet?

W przypadku księży problem tkwi w trzech obszarach: niedojrzałość, zahamowany rozwój psychoseksualny i specyficzna postawa wobec kobiet. O dość rozpowszechnionej wśród duchownych osobowości niedojrzałej już wspomniałem. Ponadto, mają żyć w celibacie, a hormony buzują. Kobiety są problemem, który trzeba rozwiązać. Jest też pewien antyfeminizm, wzmacniany odpowiednimi opowieściami: kobiety są niedojrzałe, emocjonalne, kierują się namiętnościami. Jednocześnie budzą lęk, więc trzeba mieć wobec nich dystans. Poza tym rola kobiety w kościele nie jest duża. To wszystko decyduje o tym, w jakim kierunku idzie osobowość, także ta psychoseksualna.

Jakie inne, poza kapłaństwem, są zawody podwyższonego ryzyka?

Ktoś, kto ma skłonność do dzieci, będzie szukał pracy umożliwiającej mu kontakt z nimi. Wśród moich pacjentów było wielu pedagogów, nauczycieli i tych, którzy wykonywali pracę umożliwiającą im kontakt z nieletnimi, jak organizatorzy kolonii czy obozów. Miałem pacjenta pedofila, który był palaczem w kotłowni przedszkola. Był też organizator chórów dziecięcych. W zakładzie seksuologii, proszę mi wierzyć, mieliśmy przedstawicieli prawie wszystkich zawodów, aktorów, polityków, ludzi mediów, lekarzy też.

Pediatrów?

Nie, nie byli to pediatrzy. Lekarze w ogóle bardzo rzadko trafiają na takie badania, ale trafiają.

Pacjenci sami się zgłaszają czy są kierowani np. przez sąd albo policję?

Są trzy grupy chorych. Pierwsza to ta z orzecznictwa sądowo-seksuologicznego. Pacjentów kierują na badania prokuratura i sąd, byśmy orzekli, czy mamy do czynienia z pedofilem. W 20 proc. oskarżenia okazują się fałszywe, głównie te w sprawach rozwodowych. Druga grupa to osoby skierowane decyzją sądu na leczenie ambulatoryjne. Trzecia grupa, dla mnie najcenniejsza, to ludzie, którzy przychodzą z prośbą o pomoc. Wiedzą, że mają pociąg do dzieci, ale nie chcą ich skrzywdzić. To oni dostarczają najwięcej informacji na temat istoty pedofilii. Osoby z dwóch pierwszych grup zawsze utrzymują, że są niewinne i nie mają nic wspólnego z pedofilią.

Czy zawsze środowisko wzbudza skłonności pedofilskie?

Wśród stu osób, które zostają oskarżone o seks z dziećmi, 10 proc. stanowią pedofile fiksacyjni, czyli tacy, którzy urodzili się z taką skłonnością. Druga grupa to pedofile regresywni, niejako wtórni, jak np. mężczyźni mający serię niepowodzeń w relacjach z dorosłymi, co budzi u nich poczucie małej wartości w roli męskiej, są zakompleksieni, czują się odrzuceni i boją się kobiet. Uciekają w świat, który jest według nich bezpieczniejszy, w którym mogą być guru. Dla tej grupy młodzi chłopcy, młode dziewczęta, mogą stać się atrakcyjni.

Z kolei dorastającym dzieciakom imponują dorośli, są autorytetami w szkole, klubie, na obozie. Może dojść do naturalnej fascynacji, także tej erotycznej. I tak się zaczyna. Trzeba w tym momencie także doprecyzować pojęcia. Pedofilia to pociąg do ciała dziecka. Ale do tego worka wrzuca się także efebofilię, czyli pociąg do młodych mężczyzn, i nimfofilię, czyli pociąg do młodych kobiet. W tych dwóch grupach pociągające jest nie dziecko, ale młoda kobieta i młody mężczyzna, do 16.-17. r.ż. Wiek kodeksowy to cały czas wiek 15 lat, dlatego seks z osobą do 15. r.ż. uznawany jest za pedofilię. Obcowanie z osobą do 15. r.ż. karze się prawem, ale nie oznacza ono, że mamy do czynienia z pedofilią. Efebofilia i nimfofilia to nie pedofilia.

Można wyleczyć z pedofilii?

To zależy od przyjętych celów. Jeżeli jako kryterium wyleczenia przyjmiemy, że pacjent nie ma już zachowań pedofilskich, kontroluje popęd, nie ma recydywy i pewnych rzeczy nie robi, to można mówić o wyleczeniu. Jednak czy można to orzec z całą pewnością? Pamiętam, że kiedy byłem młodym, mało doświadczonym terapeutą, zgłosił się do mnie mężczyzna, który sam szukał pomocy, ponieważ zbliżał się do dzieci znajomych, ale jeszcze nie przekroczył granicy. Po terapii przestał interesować się dziećmi, sprawdziłem jego reakcję na pornografię pedofilną – nie występowała, ożenił się z dorosłą kobietą. Byłem zachwycony, że udało mi się wyleczyć pedofila. Po dwóch latach zapisał się na wizytę, z żoną, ponieważ pojawiły się pewne kłopoty we współżyciu. Wraz z nim do gabinetu weszła 29-letnia kobieta, która wyglądała i zachowywała się jak uczennica: dwa warkoczyki, bielutkie pończoszki… Czy ja go wyleczyłem? Nie wiem.

Czy lekarz ma obowiązek zgłoszenia pedofilii, czy powinien zachować tajemnicę lekarską?

To bardzo delikatna sprawa. Nie znam terapeutów, którzy sięgnęliby po telefon i zawiadomili policję lub prokuraturę, że siedzi u nich w gabinecie pedofil. Zazwyczaj zawierają kontrakt: jeśli jeszcze raz dotknie pan dziecka, będę musiał zawiadomić policję. Gdyby jednak przyszedł pacjent, który molestuje dziecko, mieszka z nim, to z pewnością bym to zgłosił. Tak było przyjęte do niedawna. Obecnie jednak sytuacja prawna nieco się zmieniła. Jeżeli pacjent miał dzień przed wizytą kontakt z dzieckiem, teoretycznie należy o tym zawiadomić. Taki obowiązek został zapisany w znowelizowanym niedawno Kodeksie karnym. Dyskutujemy o tym w naszym środowisku.

Jak rozstrzygnąć ten konflikt?

Uważam, że tajemnica lekarska jest jak spowiedź księdza. Widzę tylko jeden wyjątek: jeśli ktoś przychodzi do mnie i jest aktywnym pedofilem, to popełnia przestępstwo, które mam obowiązek zgłosić.

Jak duży odsetek ludzi ma skłonności do dzieci?

Szacuje się, że około 3-5 proc. mężczyzn. Nie oznacza to jednak, że wszyscy to pedofile aktywni. Mogą to być osoby, które oglądają filmy porno z udziałem dzieci i oni w tych statystykach też są ujęci.

Mimo wszystko to dużo…

Bardzo dużo, zwłaszcza że nie mamy danych dotyczących kobiet, nawet szacunkowych, a wśród nich takie zaburzenia także występują. Tylko trudniej je dostrzec. Czułości ze strony kobiety nie są postrzegane w charakterze erotycznym. Musiałyby istnieć niezbite dowody, i kilka takich przypadków znam, kiedy to mężowie montowali kamery, żeby kobiecie udowodnić pedofilię.

Czy powołanie państwowej komisji ds. wyjaśniania przypadków pedofilii pomoże lekarzom?

Niczego nie zmieni. Nadal pozostaniemy na pierwszej linii, a ze zdiagnozowanymi i skazanymi osobami coś później trzeba zrobić. Są już programy profilaktyczne stosowane w Polsce, jak farmakoterapie i kastracja chemiczna. Tak na marginesie, to termin ukuty na potrzeby polityczne, bo wyborcy się cieszą, że pedofila wykastrowano na zawsze, podczas gdy proces ten jest odwracalny. W zakładach karnych są oddziały terapeutyczne, część skazanych trafia np. do ośrodka w Gostyninie. Jest też kilka ośrodków ambulatoryjnych. Pedofilów leczy się również w zakładach zamkniętych w szpitalach psychiatrycznych, np. w Choroszczy czy Starogardzie Gdańskim.

Leczenie poprzez psycho- i farmakoterapię trwa 2-3 lata, a w modułach kontrolnych nawet do 16 lat. Jest bardzo skomplikowane i żmudne. Jego istota nie polega na kontrolowaniu impulsów seksualnych i panowaniu nad seksualnością. Najtrudniejsze jest dojście do empatii wobec ofiar i zrozumienie, dlaczego swoim postępowaniem wyrządza się krzywdę. Pamiętajmy, że wśród pedofilów jest wielu z zaburzoną osobowością: niedojrzałą, dyssocjalną, narcystyczną, a leczenie osobowości jest bardzo trudne. Stosujemy takie metody leczenia jak na świecie, tyle że od niedawna, właściwie wraz z kampanią „Zły dotyk”. Terapią zajmują się lekarze ze specjalizacją z seksuologii, jest ich niewielu, a także psycholodzy. Niedawno powstał narodowy zawód: psychoseksuolog, ale specjalistów jeszcze nie mamy, ponieważ psychologowie ubiegający się o taką specjalizację dopiero będą zdawać egzamin państwowy.

Jaki jest sens leczenia pedofila?

Ryzyko recydywy jest mniejsze. Pamiętajmy, że seks jest jednym z najsilniej odczuwanych popędów, a cykl dewiacyjny uruchamiany jest przez sytuacje stresowe, jak utrata pracy czy konflikt w związku. W sytuacji dużego stresu można równoważyć go preparatami psychotropowymi. Dla takich pacjentów mam zawsze kilkanaście minut na wizytę, poza stałym grafikiem.

Pedofilem jest się do końca życia tak jak alkoholikiem?

To podobieństwo ma sens. Chyba że mamy osobę ewidentnie wyleczoną z pedofilii, która z sukcesem ułożyła sobie życie.

A co z ofiarami?

Rodzice boją się, że molestowane dzieci będą miały to wszystko, co znajduje się w podręczniku psychiatrii i psychopatologii seksualnej. To mit i stygmatyzowanie: był kontakt z pedofilem, będzie nieszczęście. Negatywne następstwa występują jedynie u około połowy skrzywdzonych. Organizm człowieka ma mechanizmy obronne, które pozwalają mu zdrowieć. Nasza psychika samosteruje się zdrowotnie. Bardzo pomaga w tym procesie także otoczenie, wsparcie rodziny. Ofiara czasem zastanawia się, co takiego jest w niej, że wybrał właśnie ją. Trzeba rozwiewać poczucie współwiny dziecka. Potrzebna jest też szybka i profesjonalna pomoc specjalistów.