19 kwietnia 2024

Stawką jest jakość leczenia. PWZ dla lekarzy spoza UE

Do końca listopada do okręgowych izb lekarskich wpłynęło około 600 wniosków o przyznanie PWZ w tzw. trybie uproszczonym od lekarzy pochodzących głównie z Ukrainy i Białorusi – pisze Lucyna Krysiak.

Foto: pixabay.com

Coraz więcej lekarzy zza naszej wschodniej granicy stara się o zatrudnienie w polskich szpitalach na nowych zasadach: bez nostryfikacji dyplomów i konieczności zdawania egzaminu z języka polskiego. Zezwalają im na to przepisy ułatwiające medykom spoza Unii Europejskiej podjęcie pracy w zawodzie z pominięciem dotychczas wymaganych procedur administracyjnych.

System uproszczonego dostępu do wykonywania zawodu lekarza Ministerstwo Zdrowia zaczęło wdrażać pod koniec 2020 r. Zgodnie z nowymi przepisami można otrzymać zgodę ministra zdrowia na pracę w Polsce w zakresie wskazanym w jego decyzji przez pięć lat, bez wykazywania znajomości języka polskiego, o ile lekarz złoży oświadczenie, że zna go w takim zakresie, by móc porozumiewać się z pacjentem i personelem medycznym, a w niektórych przypadkach nawet bez takiego oświadczenia.

Droga na skróty

Z założenia ułatwienia te miały przyczynić się do wypełnienia luk kadrowych, które w czasie pandemii SARS-CoV-2 są coraz bardziej odczuwalne, a w placówkach przekształconych w oddziały covidowe najbardziej. Jednak lekarze zza wschodniej granicy przenikają do innych oddziałów, m.in. chirurgicznych, gdzie uczestniczą w operacjach, np. jako anestezjolodzy. Samorząd lekarski krytycznie odnosi się do tego rodzaju praktyk, uważając, że jest to niebezpieczna droga na skróty.

– Głównie ze Wschodu trafiają do Polski lekarze o różnym poziomie wykształcenia i kwalifikacjach, bez specjalizacji lub specjaliści, którzy uzyskali te tytuły w swoich krajach, ale na zasadach, które różnią się od systemu specjalizacyjnego obowiązującego w Polsce, np. po rocznym czy dwuletnim szkoleniu. Ministerstwo Zdrowia, które stworzyło możliwość zatrudniania ich w Polsce w trybie warunkowym, robi wszystko, aby jak najszybciej trafili oni na rynek pracy, zatwierdzając wnioski bliżej nie analizując dokumentów dotyczących ich kwalifikacji. Kiedy jednak przyjdzie im się skonfrontować z izbą lekarską, do której przychodzą po warunkowe prawo wykonywania zawodu, wychodzą na jaw różnice w ich poziomie wykształcenia – tłumaczy Wojciech Buxakowski, członek Prezydium Wielkopolskiej Izby Lekarskiej i przewodniczący Komisji ds. Rejestru Lekarzy WIL.

Często okazuje się, że oświadczenie o znajomości języka polskiego mija się z prawdą (mimo deklaracji bardzo słabo go znają i będą mieli trudności, by porozumieć się z pacjentem i personelem medycznym, z którym przyjdzie im pracować). Aby móc dokonać właściwej weryfikacji, izby lekarskie z każdym lekarzem ubiegającym się o pracę w Polsce w trybie warunkowym odbywają rozmowę.

– Po takich rozmowach części z tych osób wydaliśmy warunkowe prawo wykonywania zawodu, potwierdzając ich wykształcenie, znajomość języka i chęć nostryfikacji dyplomu w przyszłości, ale jest dość liczna grupa lekarzy nieznających obowiązującego w Polsce prawa, nieświadomych, że mogą udzielać świadczeń medycznych tylko w jednostkach leczących chorych na COVID-19, przekonanych, że podejmą pracę zgodnie ze swoją specjalizacją, gdyż zgoda na zatrudnienie wydana przez ministra zdrowia im na to zezwala – wyjaśnia Wojciech Buxakowski i dodaje, że ta grupa może stanowić duże zagrożenie.

Luki kadrowe

Do końca listopada 2021 r. do okręgowych izb lekarskich wpłynęło ok. 600 wniosków od lekarzy, głównie z Ukrainy i Białorusi o uzyskanie uproszczonego prawa wykonywania zawodu. Wciąż ich przybywa. Coraz więcej szpitali, z uwagi na brak personelu medycznego, jest skłonnych się nimi posiłkować, niezależnie od tego, czy uzyskali oni prawo wykonywania zawodu, czy nie. Zgoda na pracę wydana przez ministra zdrowia jest dla nich wystarczająca.

– Zgodnie z tzw. ustawą covidową pieczę nad nimi powinni sprawować polscy lekarze specjaliści, co wiąże się z odpowiedzialnością. Lekarze z warunkowym prawem wykonywania zawodu mogą pracować na takich zasadach tylko pięć lat. Mam wątpliwości, czy ten punkt zapisany w ustawie będzie wypełniany – zastanawia się Paweł Czekalski, prezes OIL w Łodzi, izby, która dotąd jako jedyna w Polsce nie wydała ani jednego warunkowego PWZ lekarzom cudzoziemców  spoza UE starającym się o zatrudnienie w szpitalach województwa łódzkiego.

Prezes Czekalski uważa, że decyzja ta jest podyktowana m.in. tym, że minister zdrowia zaskarżył do Sądu Najwyższego uchwałę Naczelnej Rady Lekarskiej we fragmencie, w którym odnosi się do wydawania warunkowego PWZ i dopóki nie będzie rozstrzygnięcia w tej sprawie, OIL w Łodzi takiego dokumentu nie wyda. Jednak lekarze starający się o pracę w trybie uproszczonym mogą zgodnie z przepisami za zgodą ministra zdrowia wejść do systemu lecznictwa.

– Te nasze działania niewiele więc zmieniają, nawet gdybym się dowiedział, że taki lekarz nie wykonuje swojej pracy zgodnie z obowiązującymi standardami, nic nie mógłbym zrobić, bo nie jest on członkiem izby – zauważa Paweł Czekalski i zapewnia, że jeśli sąd utrzyma w mocy uchwałę NRL, będzie procedował wnioski o warunkowe prawa wykonywania zawodu z zastrzeżeniem, że jeśli starający się o nie lekarze nie będą spełniali warunków określanych w ustawie (chodzi o znajomość języka polskiego), wydawane będą odmowy. Nie zgadza się także z tym, że szpitale mają prawo zatrudniać lekarzy cudzoziemców tylko na podstawie zgody ministra zdrowia. – Izba będzie sprawdzała, czy spełniony jest wymóg przydzielania opiekuna w postaci polskiego lekarza specjalisty i czy ten prawidłowo wypełnia swoją rolę – podkreśla Paweł Czekalski.

Furtka do nadużyć

Często ze strony rządzących słyszy się zarzut, że samorząd lekarski obawia się konkurencji ze strony lekarzy ze Wschodu, dlatego krytykuje wprowadzone ułatwienia. – Przede wszystkim chodzi nam o bezpieczeństwo pacjentów, ponieważ ustawa ta jest aktem prawnym stwarzającym możliwość do nadużyć, o czym już w tak krótkim czasie można było się przekonać – twierdzi Grzegorz Wrona, Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej. Uważa, że ryzyko niewłaściwego wykonywania zawodu przez lekarzy uzyskujących zezwolenie na pracę w systemie uproszczonym jest jak najbardziej realne, choćby właśnie ze względu na słabą znajomość języka polskiego.

Lekarze obcokrajowcy nostryfikujący w Polsce swoje dyplomy i zdający obowiązkowo w Naczelnej Izbie Lekarskiej egzamin z języka polskiego, wraz z otrzymaniem prawa wykonywania zawodu stają się członkami tej izby i podlegają takim samym prawom jak polscy lekarze i lekarze dentyści. Dotyczy to także odpowiedzialności związanej z wykonywanym przez nich zawodem. W przypadku lekarzy zatrudnionych w trybie uproszczonym, odpowiedzialność za ich uchybienia, również finansowe, ponoszą szpital, a także opiekun specjalista. Ponieważ nie są oni członkami izby lekarskiej, nie podlegają odpowiedzialności zawodowej, więc tylko prokurator może im postawić zarzuty i wytoczyć sprawę przed sądem powszechnym.

Ministerstwo Zdrowia otworzyło puszkę Pandory, stwarzając lekarzom z zagranicy możliwość podejmowania pracy bez rzetelnej weryfikacji ich kwalifikacji. Z danych NIL wynika, że w Polsce brakuje 68 tys. lekarzy, głównie specjalistów. Lekarzy z zagranicy pracuje ogółem 1,7 tys.

– Nie chodzi o to, aby blokować im dostęp do rynku pracy w sektorze usług medycznych, wręcz są oni bardzo potrzebni, ale o to, aby nie stwarzać możliwości do nadużyć, a będą się one pojawiały coraz częściej w różnych aspektach, głównie jednak dotyczących komunikacji z pacjentem i personelem medycznym oraz związanych z tym daleko idących konsekwencji. Częste będą błędy popełniane w zbieraniu np. wywiadu lekarskiego, gdzie znajomość języka ma kluczowe znaczenie – przestrzega Grzegorz Wrona i przypomina, że wykonując zawód lekarza, powinno się dążyć do podnoszenia standardów, a nie ich obniżania, a wprowadzenie daleko idących ułatwień w zatrudnianiu lekarzy cudzoziemców spoza UE, niestety, do tego prowadzi i otwiera furtkę do nadużyć. Ogranicza też możliwości reagowania rzeczników odpowiedzialności zawodowej na przejawy łamania prawa przez zatrudnionych w trybie uproszczonym.

Lucyna Krysiak


Odwiedź profil „Gazety Lekarskiej” na Facebooku