23 listopada 2024

Głos w dyskusji na temat kształcenia lekarzy

Dlaczego osoby niezwiązane z akademicką medycyną manipulują wynikami badań naukowych?

Foto: pixabay.com

Z punktu widzenia przyszłego lekarza w internecie i telewizji jest wiele pseudonaukowych informacji z dziedziny „medycyny” alternatywnej, które należy rozpoznać, ocenić, a w przyszłości nauczyć się tłumaczenia pacjentom, że medycyna naukowa (akademicka) może żyć w zgodzie z tradycyjną przy zachowaniu standardów medycyny opartej na faktach, dowodach naukowych, czyli EBM (evidence-based medicine).

Zajęcia ze studentami medycyny

Jeżeli przyjmiemy podział na medycynę tradycyjną i medycynę naukową, to widzimy dwie metody dochodzenia do wniosków o skuteczności podejmowanego leczenia. Wieloletnie obserwacje związku zastosowanej terapii bez planu i reżimu eksperymentu medycznego doprowadziły przecież do ważnych odkryć. Nie ma konieczności przedstawiania tych wersji medycyny jako opozycyjnych, nie ma także powodów do używania określenia „medycyna alternatywna”.

Każdy rozsądny człowiek prędzej czy później dojdzie do wniosku, że nie ma alternatywy dla medycyny opartej na dowodach naukowych. Gwałtowny rozwój i postępująca komplikacja procedur medycznych, a z drugiej strony całkowita dowolność w tworzeniu i przekazywaniu informacji o niekompetencji czy nawet oszustwach w badaniach medycznych (prawdziwych i zmanipulowanych/fałszywych) spowodowały dramatyczną zmianę w odbiorze medycyny i otworzyły pole do tworzenia łatwych rozwiązań, niemających nic wspólnego z faktami.

Osobom niezaznajomionym z metodologią badań naukowych trudno jest zrozumieć, że rozwój wiedzy polega na tworzeniu hipotez i ich falsyfikowaniu. Teoria może być aktualna przez dziesięć lat, po czym dobrze zaplanowane badania obalają ją i proponują inną. W powszechnym odczuciu nauka nie wiąże się ze stałą niepewnością, zmiennymi hipotezami i możliwością popełnienia błędów. Niestety, mamy także do czynienia z presją firm produkujących leki i aparaturę (badania sponsorowane) oraz, niestety, brakiem kompetencji lub nawet uczciwości. Na celowym nagłaśnianiu niezawinionych i zawinionych potknięć medycyny akademickiej można dobrze zarobić.

Podsycanie wrogości wobec lekarzy i medycyny naukowej może być także działaniem skierowanym na uzyskanie niematerialnych korzyści. Istnieje zatem szerokie pole do nadużyć, których przyszli lekarze powinni być świadomi. W atmosferze polowania na błędy występujące w ochronie zdrowia i generowania z premedytacją lęku przed spiskiem chciwego przemysłu i sprzedajnych lekarzy łatwo jest zmanipulować odbiorców twierdzeniem: oni coś ukrywają – ja wam pokażę, jak jest naprawdę i udostępnię za stosowną cenę cudowny, naturalny produkt lub będę żył otoczony sławą pogromcy lekarzy.

Obszar pełen emocji i sprzecznych informacji jest, moim zdaniem, dobrym terenem do uczenia studentów oceny jakości źródeł i radzenia sobie w przyszłości z dotarciem z przekonywującymi argumentami do wyznawców alternatywnej „medycyny”. Jest to także miejsce, gdzie można znaleźć prawdziwe błędy medycyny akademickiej i nauczyć się właściwego rozróżniania oszustw od typowych dla każdej dziedziny aktualizacji/zmiany obowiązującej wiedzy.

„Ukryte Terapie” jako materiał dydaktyczny do omawiania nieoprawnego wykorzystania i interpretacji badań naukowych. Książka Jerzego Zięby: „Ukryte Terapie. Czego ci lekarz nie powie” stanowi dla mnie bardzo dobry materiał do zajęć dotyczących oceny jakości cytowanych źródeł i analizy poprawnego wyciągania wniosków. Książka jest dla mnie szczególnie atrakcyjna, ponieważ źródła informacji w internecie przedstawiają ją jako literaturę popularnonaukową i właśnie tę „naukowość” mają weryfikować przyszli lekarze.

Studenci natychmiast wychwytują tendencyjność doboru cytowanych źródeł i naciągane wnioskowanie pod założoną z góry tezę. Punktowane jest także wychwytywanie błędów merytorycznych i logicznych. Ważnym elementem prowadzonej analizy jest wskazywanie prawdziwych informacji (błędów medycyny naukowej), wokół których budowana jest marketingowa narracja.

Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach „STOP NOP”. Bardzo dobrym źródłem publikacji nadających się do oceny poprawności wykorzystywania źródeł medycznych można znaleźć pod adresem na stronach ruchów przestrzegających przed niekorzystnym działaniem szczepień ochronnych. Nie są już wprawdzie cytowane badania doktora Andrew Wakefielda, ale w doborze publikacji rzuca się w oczy brak aktualizacji, tendencyjność wyboru i pomieszanie typów badań. Wymieniane są małe badania, często bez randomizacji, brakuje metaanaliz.

Duży zbiór informacji o szkodliwym działaniu szczepień wywołuje u przeciętnego odbiorcy przerażenie. Dziwnym trafem brakuje aktualnych wytycznych. Na początku listopada strona Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Wiedzy o Szczepieniach „STOP NOP” przestała działać, ale podobne informacje można znaleźć na forach internetowych. Nie wyrażałbym nadziei na ponowne uruchomienie, bo środowisko lekarskie z ulgą przyjęło zaprzestanie tej działalności.

Kształcenie to zawsze dobre wyjście

Ze względu na szeroki dostęp do internetu osób i instytucji niepoprawnie przedstawiających wyniki badań medycznych, u pacjentów pojawia się poczucie zagrożenia. Głównym źródłem generowania chaosu informacyjnego w społecznej percepcji medycy jest podszywanie się promocyjnych tekstów pod naukowe opracowania. Do kategorii „publikacji promocyjnych” można zaliczyć zarówno badania sponsorowane przez koncerny farmaceutyczne oczekujące tylko pozytywnych wyników, jak i zastawienia piśmiennictwa przygotowywane przez przedsiębiorców takich jak inżynier Jerzy Zięba.

Trudniejsze do opisania i usystematyzowania są ruchy społeczne/organizacje domagające się „całej prawdy” o badaniach medycznych, w domyśle, wolnej od nacisków koncernów (farmaceutycznych i innych czerpiących z ogromnych sum przeznaczonych na ochronę zdrowia). Można odnieść wrażenie, że tzw. ruchy antyszczepionkowe są organizowane i prowadzone zarówno przez autentycznych społeczników, jak i osoby szukające sławy i uznania, bez oglądania się na skutki uboczne własnych działań.

Zakładając na wstępie, że podsycanie wrogości wobec lekarzy i medycyny naukowej może być działaniem zamierzonym i skierowanym na uzyskanie konkretnych korzyści (materialnych i niematerialnych), należy zastanowić się, jak osłabić groźne dla ochrony napięcie w relacji pacjent-lekarz. Nie będąc lekarzem, polecam studentom medycyny zapoznaje się z podstawowymi informacjami opisującymi pseudomedycynę (medycynę alternatywną). Większość z nich jest świadoma, że wrogie nastawienie do wszystkiego, co wykracza poza obszar medycyny akademickiej (naukowej), utrudnia komunikację z pacjentami czerpiącymi nieprzefiltrowane informacje z internetu.

W takiej sytuacji lepiej jest poznać coraz dokładniej udokumentowane osiągnięcia medycyny komplementarnej i nawiązywać do nich w rozmowie z pacjentami. Jeszcze ważniejszym problemem jest, jak sądzę, oczekiwanie pacjentów na wyjaśnienie i przybliżenie założonych problemów medycyny naukowej i hamowania ostentacyjnej niechęci wobec Doktora Google. Wymaga to jednak rzetelnej wiedzy od lekarza i umiejętności spokojnego neutralizowania antynaukowego bełkotu wsączonego w mózgi chorujących osób. To, co mogą zaproponować specjaliści z dziedziny metodologii badań naukowych, to „odcięcie tlenu” – podważenie argumentacji instytucjom/osobom celowo przeinaczającym lub pomijającym wyniki badań naukowych.

Teraz przyszłych lekarzy uczymy, jak zrozumieć i właściwie zinterpretować badania naukowe w medycynie. Teoretycznie można także uczyć przedsiębiorców i działaczy społecznych właściwego posługiwania się bazami publikacji medycznych i ich właściwej oceny zgodnie z zasadami EBM. Może dobrym rozwiązaniem byłoby zorganizowanie kursu dla lekarzy i zwolenników medycyny uzupełniającej. Pewnie nie jest to łatwe, ale wspólna praca działaczy społecznych i lekarzy przy opracowywaniu kontrowersyjnych zagadnień dotyczącej medycyny uzupełniającej (nie alternatywnej) mogłaby zaowocować spadkiem napięcia wywołanego przez osoby manipulujące chorymi ludźmi dla osiągnięcia własnej korzyści.

Dr hab. n. med. Jacek Golański

Zakład Zaburzeń Krzepnięcia Krwi KDL, Uniwersytet Medyczny w Łodzi