Rośnie liczba osób cierpiących na alergie
W ostatnich latach w Europie ponad dwukrotnie zwiększyła się liczba osób cierpiących na alergie. Liczba naturalnych alergenów nie zwiększyła się, ale przybyło uczulających substancji chemicznych – podkreśla w rozmowie z PAP alergolog prof. Ewa Czarnobilska.
Foto: freeimages.com
Prof. Ewa Czarnobilska, kierownik Centrum Alergologii Klinicznej i Środowiskowej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie zaznaczyła, że oprócz naturalnych alergenów, których nie przybyło, alergizować mogą substancje, które wdychamy z powietrzem.
Cząsteczki pyłu zawieszonego w powietrzu sklejają się z pyłkami roślin i potęgują objawy alergii. Takimi alergenami są np. metale obecne w pyle zawieszonym, które mogą wywoływać alergiczny nieżyt nosa, zapalenie spojówek, a nawet astmę oskrzelową.
Za reakcje alergiczne, takie jak wypryski, odpowiadają często kosmetyki. Rośnie też liczba chemicznych wrogów ukrytych w jedzeniu: polepszacze, barwniki, konserwanty. Niestety nie ma możliwości odczulenia pacjentów z alergią na substancje chemiczne.
„Z moich dziewięcioletnich badań wynika, że połowa z przebadanych 63 tysięcy uczniów krakowskich szkół ma objawy alergii. Przyczyną jest m.in. wszechobecna chemia znajdująca się w spalinach, kosmetykach i jedzeniu oraz zła jakość powietrza” – zaznaczyła profesor.
W dniach 4-10 kwietnia 2016 po raz szósty organizowany był Światowy Tydzień Alergii. W tym roku inicjatywa ta, stworzona przez Światową Organizację Alergii (WAO), odbywa się pod hasłem „Pollen Allergies – Adapting to a Changing Climate” (Alergie pyłkowe – Adaptacja do zmian klimatu).
Jak podkreśliła, „dodatkowo naturalne alergeny, np. pyłek roślin, są bardziej agresywne w środowisku zanieczyszczonym i stąd, jak pokazują badania epidemiologiczne ECAP (Epidemiologia Chorób Alergicznych w Polsce – PAP), więcej alergików, w tym cierpiących na alergię pyłkową, mamy nie na terenach wiejskich, ale w miejskich aglomeracjach”.
Według Ewy Czarnobilskiej mniej więcej połowa alergików jest uczulona na naturalne alergeny, a druga połowa na substancje chemiczne. Z naturalnych alergenów najczęściej uczulają roztocza kurzu domowego, pyłki traw, drzew oraz chwastów. Na czwartym miejscu jest alergen kota – prawdopodobnie dlatego, że jest wszechobecny i wcale nie trzeba być właścicielem kota, żeby mieć styczność z jego sierścią.
Znane od dawna alergie wrodzone, czyli atopowe, są łatwe do zdiagnozowania za pomocą klasycznych testów. „Te alergie bywają agresywne w przebiegu, na szczęście mamy na nie leki i możemy stosować leczenie przyczynowe, jakim jest immunoterapia swoista, czyli odczulanie” – wyjaśniła prof. Czarnobilska.
„Z kolei alergie nabyte są chorobą cywilizacyjną i prawdziwym wyzwaniem dla medycyny, ponieważ wciąż nie rozpoznaliśmy wielu alergenów je wywołujących i nie mamy możliwości odczulenia pacjentów uczulonych na substancje chemiczne” – wyjaśniła.
Jak podaje Polskie Towarzystwo Alergologiczne, alergia na pyłki to jedno z najczęstszych postaci alergii. Szacuje się, że cierpi na nią 29,5 proc. populacji w Afryce; 23,9 proc. w Azji; 23,7 proc. w Ameryce Południowej; 33,3 proc. w Ameryce Północnej; 12,3 proc. w północnej i wschodniej Europie, 39,8 proc. w Oceanii i 21,2 proc. w Europie Zachodniej.
„Niektórzy pacjenci sądzą, że skoro są uczuleni na trawy, to w Krakowie będą czuli się lepiej niż poza miastem. Niestety to błędne przekonanie, bo w mieście nie dość, że nie brakuje pyłku traw, to jeszcze na swojej powierzchni nosi on wszystkie substancje zanieczyszczające. Gdy osiądzie na śluzówce, ułatwia wnikanie alergenów” – powiedziała prof. Czarnobilska.
Jak podkreśliła, poważnym problemem stał się smog. Substancje zawarte w pyle zawsze działają drażniąco, toksycznie i alergizująco. Dostają się przede wszystkim na śluzówki, podrażniają je i powodują kaszel. To z kolei u niektórych może spowodować uszkodzenie mechanizmu obronnego, masywne złuszczanie nabłonka, a wtedy wtórnie dochodzi do infekcji.
Dlatego w dniach przekroczenia norm smogowych szczególnie niebezpieczny jest ruch i wysiłek na tzw. świeżym powietrzu. Co prawda smog szczególnie szkodzi małym dzieciom, ludziom w podeszłym wieku i cierpiącym na dodatkowe choroby, takie jak astma, alergie czy POChP, ale nie pozostaje obojętny nawet dla tych o przysłowiowym końskim zdrowiu.
Podczas ruchu dochodzi do głębokiej wentylacji i cząsteczki smogu wnikają do oskrzeli, a nawet do pęcherzyków płucnych. Stamtąd przechodzą do organizmu i działają toksycznie na układ krążenia i system nerwowy, mogą też powodować zapalenie spojówek. Alergikiem niestety można zostać w każdym wieku – podkreśliła prof. Czarnobilska.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl