6 października 2024

Tajemnica nadmiarowych zgonów

Obawiam się, że nigdy się nie dowiemy, dlaczego liczba nadmiarowych zgonów z powodu COVID-19 odstawała od innych krajów Europy – mówi prof. Bogdan Wojtyniak, zastępca dyrektora Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH-PIB w rozmowie z Mariuszem Tomczakiem.

Foto: NIZP PZH-PIB

Pandemia przełożyła się na wyższą liczbę zgonów na całym świecie, jednak Polska pod względem liczby nadmiarowych zgonów znacznie odstawała od innych krajów Europy. Dlaczego tak się stało?

Dotychczasowe twarde dane nie pozwalają udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Obawiam się, że może nigdy nie rozwikłamy tej zagadki. Faktem jest, że w latach 2020-2021 mieliśmy szacunkowo ok. 184 tys. zgonów więcej, niż można by oczekiwać, opierając się na dotychczasowych trendach. Ta nadwyżka wyniosła ok. 23 proc. Z powodu COVID-19 w tych dwóch latach zmarło ok. 134 tys. osób, co oznacza, że zgony covidowe w trzech czwartych odpowiadają za zgony nadmiarowe.

Trudno porównywać Polskę z innymi krajami, bo na świecie panowały bardzo różne obostrzenia i wprowadzano je w różnym czasie. Obowiązywały inne zasady testowania i odmienne procedury orzekania o zgonach przypisywanych zakażeniu SARS-CoV-2. Wiadomo, że Polacy żyją krócej od obywateli większości krajów Unii Europejskiej, więc stan naszego zdrowia jest przeciętnie gorszy, ale to jeszcze nie tłumaczy różnicy w liczbie zgonów covidowych. Może częściowo, ale trudno powiedzieć w jakim stopniu.

Gdzie nadwyżka zgonów była najbardziej widoczna?

W województwach: podkarpackim, podlaskim i lubelskim. Tam w odniesieniu do liczby mieszkańców było więcej zarówno zgonów nadmiarowych, jak i covidowych. Z powodu COVID-19 największą zachorowalność obserwowano wśród osób w wieku 45-64 lata, ale największa umieralność była wśród jeszcze starszych, którzy – jak się łatwo domyślić – częściej chorują przewlekle i są obciążeni wielochorobowością. Z danych wynika, że pandemia COVID-19 przyczyniła się do większej umieralności z powodu takich chorób jak cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, choroby serca, choroby wątroby.

Nie za każdym razem da się określić przyczynę zgonu w sposób niebudzący wątpliwości. Na ile wiarygodne są dane zawarte w statystykach?

To pytanie niezwykle istotne z punktu widzenia możliwości monitorowania stanu zdrowia społeczeństwa. Informacje o przyczynach zgonów są jednym z podstawowych narzędzi służących do oceny skuteczności działań polityki zdrowotnej. Odnoszę wrażenie, że część lekarzy nie zdaje sobie sprawy, jak ważna jest informacja, którą podają w karcie zgonu.

Na karcie zgonu lekarz stwierdzający zgon ma obowiązek wpisać trzy przyczyny: bezpośrednią chorobę albo uraz, która stała się ostateczną przyczyną zgonu; wtórną, prowadzącą do bezpośredniej przyczyny zgonu oraz wyjściową (pierwotną) – chorobę lub okoliczności wypadku (przyczynę zewnętrzną), urazu, zatrucia, które zapoczątkowały łańcuch zdarzeń chorobowych prowadzących bezpośrednio do zgonu. Jak dotychczas w Polsce analizowane są tylko wyjściowe przyczyny zgonu, bo ich analiza jest zalecana przez WHO, ale są prowadzone przygotowania do uwzględnienia wszystkich trzech przyczyn.

Czy w statystykach widać dług zdrowotny, który pojawił się w związku z pandemią?

Tak. W Polsce cały czas utrzymuje się pewna nadwyżka zgonów – wprawdzie nieduża, ale nadal występuje wśród osób starszych. Stan zdrowia części osób, które przechorowały COVID-19, pogorszył się, a szkody, jakie wyrządziła pandemia ludziom na całym świecie, będą odrabiane przez wiele lat. Wydaje mi się, że w trakcie wywiadu lekarskiego warto pytać pacjentów o to, czy byli zakażeni koronawirusem, bo niektórzy mogą wymagać dodatkowej opieki. To może pomóc w ograniczeniu długu zdrowotnego.

Czy pandemia w jednakowy sposób wpłynęła na długość życia kobiet i mężczyzn?

Bez wątpienia wywarła bardziej negatywny wpływ na mężczyzn. W 2021 r. ich długość życia była o ok. 2,3 roku krótsza niż w 2019 r., czyli przed pandemią, a długość życia kobiet zmniejszyła się o 2,1 roku. Co ciekawe, pierwszy rok pandemii okazał się szczególnie groźny dla mężczyzn, bo długość ich życia uległa skróceniu aż o 1,5 roku, podczas gdy kobiet o rok. W 2021 r. długość życia mężczyzn wyniosła 71,7 roku, a kobiet 79,6 roku.

Prawie osiem lat różnicy to sporo. Jakie są tego przyczyny?

Odpowiedź nie jest prosta, ponieważ na zdrowie wpływa wiele czynników. Do pewnego stopnia tę różnicę można tłumaczyć mniejszą troską mężczyzn o stan zdrowia. Panowie prowadzą bardziej niezdrowy tryb życia, rzadziej przejmują się rozmaitymi dolegliwościami, a w czasie pandemii częściej rezygnowali z zaplanowanych badań lekarskich, ale to nie do końca wyjaśnia m.in. różnicę zaobserwowaną w pierwszym roku po pojawieniu się wirusa SARS-CoV-2 w Polsce. Sprawa jest bardzo trudna w jednoznacznej interpretacji. Cały czas szukamy odpowiedzi, co wymaga zgromadzenia jeszcze wielu danych. Być może pewną rolę odegrały szczepienia przeciw COVID-19, które na masową skalę rozpoczęły się w 2021 r.

Z danych zawartych w najnowszym raporcie Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH-Państwowego Instytutu Badawczego „Sytuacja zdrowotna ludności Polski i jej uwarunkowania” za lata 2020-2021 wynika, że mężczyźni najdłużej żyją w Sopocie, a najkrócej w powiecie makowskim. Dlaczego tak się dzieje?

W wyniku pandemii długość życia mieszkańców powiatu makowskiego uległa skróceniu o około trzy lata, podczas gdy mężczyzn w Sopocie nie uległa zmianie. Ale to tylko jedna z przyczyn. Z bardziej szczegółowych danych wynika, że w Sopocie i Makowie Mazowieckim mieszkają inne społeczności – sopocianie są przeciętnie lepiej wykształceni niż makowianie, a od dawna wiadomo, że z poziomem wykształcenia wiążą się odmienne zachowania zdrowotne.

Spójrzmy do statystyk: umieralność z powodu chorób odalkoholowych jest znacznie większa w powiecie makowskim niż w Sopocie, co oznacza, że mieszkańcy tego powiatu spożywają znacznie więcej alkoholu. Podobnie jest z częstotliwością występowania zgonów spowodowanych rakiem płuca, którego wywołuje przede wszystkim palenie tytoniu– pod tym względem Maków również zdecydowanie wyprzedza Sopot. Analogicznie jest ze zgonami spowodowanymi cukrzycą, co może wskazywać, że wśród mieszkańców Makowa i jego okolic prawdopodobnie częściej występuje otyłość. W latach 2020-2021 różnica długości życia mężczyzn między tymi dwoma powiatami wyniosła ok. 9,5 roku.

Czyli mieszkańcy obu powiatów zmagają się z tymi samymi chorobami, ale w Sopocie występują one w innej skali?

Dokładnie tak. Dodam, że według szacunków międzynarodowych zachowania zdrowotne odpowiadają za ok. 43 proc. ogółu zgonów. W tym kontekście ważna jest rola lekarzy, zwłaszcza lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, aby zwracali pacjentom uwagę na styl życia.

Kilka lat temu ze statystyk wynikało, że najkrócej żyją mieszkańcy województwa łódzkiego, a najdłużej Podkarpacia. Tę różnicę tłumaczono m.in. częstszym spożywaniem alkoholu i paleniem papierosów. Coś się zmieniło w świetle ostatnich danych?

Wyraźne różnice długości życia między niektórymi regionami są faktem. W województwie łódzkim nadal żyje się krócej niż na Podkarpaciu, ale różnica się zmniejszyła. Pandemia COVID-19 wywarła bardziej negatywny wpływ na Podkarpacie, co wydaje się trochę zaskakujące z uwagi na to, że mieszkańcy tego regionu byli przeciętnie zdrowsi, a z licznych badań wiadomo, że zakażenie wirusem SARS-CoV-2 bardziej odbija się na osobach schorowanych. Na razie nie potrafimy jeszcze udzielić odpowiedzi na pytanie o przyczyny tej zmiany, ale jest ona zauważalna.

Z danych za lata 2020-2021 wynika, że kobiety, podobnie jak mężczyźni, najdłużej żyły w Sopocie. Na drugim miejscu jest Gdynia, a najszybciej umierały mieszkanki Chorzowa.

Stan zdrowia ludności w tym śląskim mieście od dawna jest zły. W dużym stopniu odpowiada za to palenie i alkohol. Częstotliwość zgonów spowodowanych rakiem płuca i chorobami alkoholowymi najbardziej różni mieszkanki Chorzowa i Sopotu i stąd w dużym stopniu wynika różnica długości długością ich życia – ok. 6,2 roku.

Na ile ważne w zachowaniu zdrowia jest wykształcenie?

Jeżeli chodzi o długość życia, to więcej na ten temat będziemy mogli powiedzieć po opublikowaniu przez Główny Urząd Statystyczny szczegółowych danych o wykształceniu Polaków z ostatniego spisu powszechnego, ale z wielu dotychczasowych badań i analiz, zarówno polskich, jak i międzynarodowych, jednoznacznie wynika, że osoby lepiej wykształcone bardziej troszczą się o swoje zdrowie.

Nawiasem mówiąc, między innymi lepszym wykształceniem można częściowo wyjaśniać przyczynę dłuższego życia kobiet w porównaniu z mężczyznami. Osoby z dyplomem wyższej uczelni mają większe kompetencje zdrowotne. Dysponują większą wiedzą o zdrowiu i łatwiej poruszają się w systemie ochrony zdrowia od osób słabiej wykształconych. Niebagatelną rolę odgrywa sytuacja ekonomiczna – lepiej wykształceni zarabiają więcej, co wpływa na przykład na ich sposób odżywiania. Mamy wiarygodne dane wskazujące na to, że spożycie warzyw i owoców wyraźnie wzrasta wraz ze stopniem zamożności, a zbilansowana dieta to jeden z najważniejszych czynników prozdrowotnych.


Na co umieramy?

Najczęstszą przyczyną zgonów mieszkańców Polski w 2021 r. były choroby układu krążenia (34,8 proc.). Udział zgonów z powodu nowotworów złośliwych (18,0 proc.) i COVID-19 był prawie identyczny (17,9 proc.), ale to raczej skutek orzekania o COVID-19 jako przyczynie zgonu osób chorujących równocześnie na nowotwór i COVID-19 – wynika z najnowszej edycji cyklicznego raportu „Sytuacja zdrowotna ludności Polski i jej uwarunkowania”. Jego wieloletnim współtwórcą i głównym redaktorem jest prof. Bogdan Wojtyniak – zastępca dyrektora w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego PZH-Państwowym Instytucie Badawczym, kierownik Zakładu Monitorowania i Analiz Stanu Zdrowia Ludności.