W stronę POZ i e-rozwiązań
Czy Austriacy czekają w kolejkach na wizytę u specjalisty? Kto może skorzystać z porady lekarskiej udzielanej telefonicznie? W których obszarach system opieki zdrowotnej w Polsce jest lepszy od austriackiego?
Salzburg (miasto w północno-zachodniej Austrii)
Foto: pixabay.com
W Austrii mieszka około 8,7 mln ludzi. Publiczna ochrona zdrowia jest finansowana przede wszystkim ze składek na ubezpieczenia społeczne i podatków.
Można dodatkowo wykupić prywatne ubezpieczenie zdrowotne. Część świadczeń medycznych wymaga współpłacenia, opłaty są pobierane m.in. za pobyt w szpitalu czy zakup leków na receptę i środków pomocniczych.
Część świadczeń stomatologicznych jest bezpłatna, szczególnie w zakresie profilaktyki, za inne obowiązuje częściowa odpłatność, niektóre nie są refundowane wcale. Średnia nakładów na zdrowie per capita, czyli w przeliczeniu na jednego mieszkańca, wynosi 3789 euro, dla porównania – w Polsce mamy wynik na poziomie 1259 euro (za: OECD).
System opieki zdrowotnej pacjenci oceniają dobrze. Kraj ten zajmuje przyzwoite 10. miejsce na liście Europejskiego Konsumenckiego Indeksu Zdrowia (EHCI) 2016 i choć w dalszym ciągu nie potrafi odrobić spadku z 2012 r. (miał 6. pozycję), to jednak zdecydowanie mamy mu czego zazdrościć (Polska w ostatniej edycji EHCI zajęła 31. miejsce).
Szczególnie dobre noty Austria zdobyła w obszarze praw pacjenta i informacji przeznaczanych dla pacjenta oraz dostępności do leczenia. Czy Austriacy czekają w kolejkach do specjalistów? – Oczywiście, są one jednak krótsze niż w wielu innych krajach – twierdzi dr Katarzyna Greco, wiceprezes Wiedeńskiej Kasy Chorych, która przedstawiła różne aspekty austriackiego systemu opieki zdrowotnej podczas spotkania prasowego, które we wrześniu odbyło się Ambasadzie RP w Wiedniu.
Jak długo Austriacy muszą czekać na wizytę np. u dermatologa? – Nie powiem dokładnie, ale nie jest to kilka miesięcy, myślę że maksymalnie dwa tygodnie – odpowiedziała, zaznaczając, że lepszy dostęp jest w dużych miastach niż w małych miasteczkach czy na wsiach. Dostęp zależy od rodzaju specjalisty i konkretnego gabinetu. Zdarza się, że w ogóle nie trzeba czekać na wizytę.
Wydawać efektywnie
Austria ma jednak swoje problemy, o których nie boi się mówić, i z którymi próbuje się zmierzyć. – Wydajemy w sumie około 10,4 proc. PKB na zdrowie, ale więcej nie znaczy lepiej – uważa dr Timo Fischer z Głównego Związku Austriackich Zakładów Ubezpieczeń Społecznych, również obecny na spotkaniu.
Okazuje się, że pomimo sporych nakładów na ochronę zdrowia, odsetek zdrowych osób w wieku 65 lat nie jest zadowalający. – Nie osiągamy w tym zakresie średniej OECD, jesteśmy tylko nieco lepsi od Polski. To znaczy, że musimy skuteczniej wykorzystać dostępne środki, potrzebujemy zmian – tłumaczy Katarzyna Greco.
Zdaniem Timo Fischera, w prawidłowym funkcjonowaniu służby zdrowia przeszkadza fragmentaryzacja jego finansowana. Ubezpieczenie socjalne zapewnia środki na działalność medyczną poza szpitalami i rehabilitację, z kolei za finansowanie szpitali, w tym SOR-ów i przyszpitalnych ambulatoriów, odpowiadają kraje związkowe (ryczałt). Profilaktyka jest finansowana z jednego i drugiego źródła.
– Od 2014 r. reformujemy system, aby lepiej funkcjonował. Obecnie trwa dyskusja nad formą organizacyjną systemu ubezpieczeń społecznych – mówi Timo Fischer. Eksperci zwracają uwagę, że jednym z największych problemów jest zbyt rozbudowana sieć usług szpitalnych przy niezbyt popularnej wśród społeczeństwa podstawowej opiece zdrowotnej.
Rzeczywiście, kraj ten znajduje się w ścisłej czołówce wśród wszystkich krajów OECD pod względem liczby łóżek szpitalnych (7,6/1000 mieszkańców) i hospitalizacji (263/1000 mieszkańców). Taki model funkcjonowania ochrony zdrowia jest uważany za przestarzały. – Powinno być mniej lekarzy w placówkach szpitalnych, a więcej w podstawowej opiece zdrowotnej. Polska jest lepiej rozwinięta w tym zakresie – uważa Timo Fischer.
Dodaje, że niepotrzebnie specjaliści zatrudnieni w szpitalach zajmują się takimi chorobami jak POChP czy astma, gdyż mogliby to robić lekarze pierwszego kontaktu. Jednak lekarzy rodzinnych brakuje. – W Austrii przypada 5,1 lekarza na tysiąc mieszkańców. To dobry wynik, ale jest wśród nich zbyt niska liczba specjalistów medycyny ogólnej – wyjaśnia dr Greco.
Nierówności
Dr Timo Fischer podkreśla także, że brakuje równości i sprawiedliwości w dostępie do świadczeń medycznych. Poszczególne kasy chorych mają różniące się od siebie katalogi usług przysługujących pacjentom. Na przykład kasa chorych Górnej Austrii oferuje 100 proc. zwrotu za zakup elektronicznego wózka inwalidzkiego, z kolei w Burgenlandzie nie ma w ogóle refundacji tego sprzętu. Rozbieżności istnieją też m.in. w zakresie leczenia stomatologicznego.
Wskazał również na problem transparentności. – W tym roku zajęliśmy się analizą przepisywanych antybiotyków dzieciom i młodzieży. Zebrane dane pokazały, że w jednych regionach było dużo takich preskrypcji, w innych mniej, dlaczego? – pyta dr Fischer. Mówił też, że proces zakupu przez kasy chorych usług medycznych nie jest ukierunkowany na wynik leczenia.
Jego zdaniem system płacenia powinien być uzależniony od jakości. Zrobiono jednak pewien krok w tym kierunku, uruchamiając portal (www.kliniksuche.at), gdzie można znaleźć informacje o liczbie świadczeń danego rodzaju przeprowadzonych w konkretnej placówce wraz z opinią pacjenta, czy był zadowolony z opieki. Informacje o błędach lekarskich nie są tam publikowane.
E-medycyna
System ochrony zdrowia jest informatyzowany, jednak w kwestii szeroko pojętego e-zdrowia pozostało jeszcze sporo do zrobienia. Od końca 2004 r. każdy ubezpieczony posługuje się tzw. e-card (karta ubezpieczenia zdrowotnego), która z roku na rok posiada coraz więcej funkcjonalności. Jak tłumaczy Katarzyna Greco, za pomocą tego dokumentu potwierdza się prawo do korzystania ze świadczeń. Poprzez e-kartę dokonywanych jest już także 95 proc. zgłoszeń niezdolności do pracy.
Powoli wdrażany jest też projekt ELGA, dzięki któremu w systemie e-card ma być zapisywana cała dokumentacja pacjenta, co ma zapewnić przepływ informacji pomiędzy wszystkimi podmiotami realizującymi opiekę zdrowotną, zwiększając tym samym bezpieczeństwo chorych i ograniczając zjawisko dublowania wykonywanych usług.
– Obecnie korzystają z tej funkcji szpitale, zapisując wyniki badań, proces terapeutyczny i kartę wypisu po przebytej hospitalizacji. Od marca 2018 r. do systemu ELGA mają być włączani lekarze indywidulanych praktyk lekarskich. W planach jest także możliwość zanotowania skierowania na badania diagnostyczne i inne – wyjaśnia dr Greco. Co ciekawe, pacjent może zrezygnować z danych medycznych umieszczanych na karcie.
Rozwijany jest też projekt e-medykacji, czyli rejestracji informacji o przyjmowanych przez pacjenta lekach. Dostęp do tych danych ma mieć lekarz uczestniczący w leczeniu oraz farmaceuta, który będzie mógł wprowadzić na tę listę także istotne z punktu widzenia interakcji produkty OTC. Dzięki temu będzie można lepiej kontrolować zjawisko polipragmazji. E-karta funkcjonuje już jako EKUZ, a jej możliwości wykraczają poza stricte medyczne zastosowanie.
Można jej m.in. używać do sprawdzenia stanu konta emerytalnego. W trzech krajach związkowych Austrii działa już system telefonicznych porad medycznych. Dyżurujący przy słuchawce przeszkolony pracownik personelu medycznego (np. pielęgniarka, nie lekarz) doradzi, co trzeba zrobić i czy problem wymaga interwencji. – Z tej usługi chętnie korzystają szczególnie rodzice. Docelowo ma być ona dostępna w całej republice – mówi dr Katarzyna Greco.
Lidia Sulikowska