28 marca 2024

Głos czytelników. Z doświadczeń biegłego

Lektura artykułu „Ciało obce w polu operacyjnym” („Gazeta Lekarska” nr 9/2020) skłoniła mnie do poszerzonego komentarza. Jako biegły sądowy z zakresu chirurgii w ciągu ośmiu lat wydawałem opinie w podobnych sprawach czterokrotnie.

Foto: pixabay.com

Wynika stąd prosty wniosek, że mimo różnorakich szkoleń, ostrzeżeń i medialnie nagłaśnianych procesów sądowych, problem nadal istnieje i nie zanika.

Ze wspomnianych czterech opinii dwie dotyczyły tego samego szpitala. Tylko że w jednym przypadku chustę pozostawił ginekolog, a usuwał ją chirurg, a po roku obwinianym był ten chirurg, którego nazwisko zapamiętałem z poprzedniej opinii.

Oczywiście instrumentariuszki zawsze informowały operatorów o zgodnym bilansie zużytych materiałów i narzędzi. W obu sprawach dyrektor szedł w zaparte, że w ich szpitalu nigdy się coś takiego jeszcze nie zdarzyło. Ale mieli pecha, bo obie sprawy opiniował ten sam biegły, który nie stracił pamięci i kojarzył fakty.

Jeszcze ciekawsza sprawa dotyczyła rzekomego pozostawienia gazika (tzw. tupferka) w ranie po krwawej operacji resekcji części nerki. Instrumentariuszka pod koniec operacji poinformowała chirurgów, że nie zgadza jej się bilans materiałów. Miała 20 tupferków, a ma 19. Chirurdzy przeszukali pole operacyjne, personel sprawdził wszystkie inne potencjalne lokalizacje, ale zguby nie było.

Po pół godzinie została podjęta decyzja o zaszyciu rany i natychmiastowym wykonaniu badania tomograficznego po wybudzeniu pacjentki. Podczas transportu chora zadała pytanie – dlaczego ma mieć wykonywane to badanie, a w odpowiedzi usłyszała od jednej z pielęgniarek – „bo pani zostawili gazik w brzuchu”. Badanie KT gazika nie ujawniło, prawdopodobnie jeden ze sterylnych pakietów zawierał 9 a nie 10 gazików, czego w przebiegu krwawej operacji instrumentariuszka nie zauważyła.

Chora mimo prawidłowego wygojenia wpadła w nerwicę, została zwolniona z dotychczasowej pracy, ma poczucie krzywdy i zmowy lekarzy, którzy rzekomo ukrywają przed nią prawdę… Po dwóch latach wymogła na lekarzach przeprowadzenie operacji zwiadowczej – gazika nie znaleziono. Wytoczyła szpitalowi proces o 300 tys. zł odszkodowania. Finału nie znam, bo w naszym systemie sądowniczym biegli po wydaniu opinii nie są już informowani o zapadającym w danej sprawie wyroku.

dr n. med. Zbigniew Kulak