Aleksandra Orszulak od 6 tygodni protestuje w białym miasteczku
Pochodzi z Tychów (woj. śląskie). Jest świeżo upieczoną absolwentką kierunku lekarskiego. W czasie studiów pracowała jako rejestratorka medyczna. Kilka tygodni temu przyłączyła się do protestu medyków. Z dr Aleksandrą Orszulak, na którą natknął się chyba każdy, kto choć raz pojawił się w białym miasteczku, rozmawia Mariusz Tomczak.
Foto: arch. prywatne
Dlaczego postanowiła pani aktywnie zaangażować się w protest pracowników ochrony zdrowia?
W białym miasteczku jestem od samego początku, czyli od 11 września. Skończyłam studia, a dopiero w marcu rozpocznę staż podyplomowy. W związku z tym, że mam teraz więcej czasu niż moje koleżanki i moi koledzy, którzy pracują, postanowiłam wesprzeć protest, by w ten sposób zrobić coś, co może przyczynić się do wprowadzenia zmian w ochronie zdrowia.
Moi rodzice są lekarzami, moi bracia również. Wszyscy bardzo lubią swoją pracę, są empatyczni, starają się pomagać każdemu, kto tego potrzebuje. Można więc powiedzieć, że moja rodzina dała mi przykład, że warto poświęcać swój czas dla innych.
Jest jeszcze inny powód, dla którego zdecydowałam się przyłączyć do protestu. W czasie studiów dorabiałam jako rejestratorka w recepcji w jednej z przychodni i widziałam, jak bardzo cierpią pacjenci, kiedy nie mogą się dostać do lekarza w ramach publicznego systemu, a przez to, że mają niskie emerytury, nie stać ich na wizyty prywatne.
Pacjenci kompletnie nie zdają sobie sprawy, jak działa system. Wielu myśli, że krótszy czas oczekiwania w prywatnych placówkach wynika z tego, że lekarz chce więcej zarobić, nie zdając sobie sprawy m.in. z odgórnie narzucanych limitów przez NFZ. Pacjenci nie wiedzą też i tego, że jeśli czekają w szpitalnym oddziale ratunkowym przez 8 godzin, to nie dlatego, że lekarz pije kawę, lecz z uwagi na ilość personelu medycznego nieadekwatną do liczby osób potrzebujących pomocy.
Białe miasteczko powstało kilka tygodni temu. Jak wygląda wasza codzienność?
Kolejne dni w białym miasteczku wyglądają dość podobnie: rano wstajemy, pijemy kawę, rozstawiamy nasze rzeczy, rozmawiamy z pacjentami, którzy przychodzą z najróżniejszymi pytaniami i prośbami o poradę, zapraszamy do wykonywania badań profilaktycznych… To dzięki tym badaniom niektórym osobom uświadomiliśmy, że mają nieprawidłowy poziom cukru we krwi czy niewłaściwe ciśnienie tętnicze. Być może uchroni to kogoś przed konsekwencjami niektórych chorób.
W zależności od dnia są prowadzone konsultacje z lekarzami różnych specjalności, np. psychiatrą lub ortopedą, czy z położnymi. Oczywiście nie udzielamy typowych porad lekarskich, bo białe miasteczko to nie przychodnia czy szpital. Staramy się doradzić, gdzie warto się udać po fachową pomóc, choć jeśli jesteśmy w stanie pomóc doraźnie, robimy to.
Poza tym prowadzimy panele dyskusyjne, a za pośrednictwem mediów społecznościowych odpowiadamy na różne pytania i wątpliwości. W białym miasteczku są też wystawy zdjęć rtg. albo przyrządów ortopedycznych.
„Gazeta Lekarska” od samego początku śledzi protest pracowników ochrony zdrowia – więcej o jego przebiegu i postulatach medyków, wywiady z liderami oraz kilkaset zdjęć z manifestacji i białego miasteczka można znaleźć TUTAJ