Ideologicznie niewygodni. 100 lat samorządności lekarskiej w Polsce
Po wojnie komunistyczna władza w Polsce krok po kroku zmierzała do likwidacji samorządu lekarskiego – pisze Lucyna Krysiak.
W powojennej Polsce nadzieje samorządu lekarskiego, że zdoła przywrócić wypracowaną przed wojną pozycję, okazały się płonne. Komunistyczna władza, wychodząc z założenia, że lekarz może wpływać na światopogląd pacjentów, dążyła do umniejszenia jego roli w społeczeństwie, ograniczając mu prawa, gnębiąc podatkami i absurdalnymi przepisami administracyjnymi.
Samorząd lekarski, który szybko po wojnie podniósł się i z zapałem przystąpił do działania, zdecydowanie sprzeciwiał się tego rodzaju praktykom, ale często były one zakamuflowane, siły były więc nierówne, zwłaszcza, kiedy rolę „niszczyciela” przejęło ówczesne Ministerstwo Zdrowia i urzędy zdrowia. O zawodowych losach lekarzy coraz częściej decydowali urzędnicy i tzw. wracze, którzy przybyli wraz z radzieckim wojskiem.
Legislacyjne przepychanki
Działacz samorządu lekarskiego, doktor Józef Hornowski (uczestnik prac na rzecz reaktywowania izb lekarskich w 1989 r.), rejestrujący najważniejsze, dziś już historyczne, wydarzenia związane z funkcjonowaniem izb, pisał o trudnym okresie reżimu Bieruta tak: „Do końca 1945 r. Zarząd NIL zbierał się czterokrotnie.
Uchwalił wówczas ważny projekt rozporządzenia MZiOS o ordynacji wyborczej do rad izb okręgowych, uporządkował sprawy dotyczące specjalizacji lekarskich, wydał zalecenia powoływania przez izby okręgowe rzeczników dyscyplinarnych, którzy mieli grupować się w kolegia rzeczników, w celu możliwie szybkiego prowadzenia dochodzeń i przygotowywania materiałów dla sądów dyscyplinarnych izb lekarskich”.
Zarząd NIL ustalił też, że tytułu doktora medycyny mogą używać tylko ci, którzy uzyskali go w wyniku przeprowadzenia przewodu doktorskiego. Stanowczo sprzeciwił się używaniu tytułu doktor przez felczerów oraz zajął stanowisko dotyczące prawa wyboru przez lekarza miejsca zamieszkania i wykonywania praktyki lekarskiej.
8 lutego 1946 r. pojawiły się pierwsze symptomy presji izb skarbowych na lekarzy (karty rejestracyjne), które miały cechy zaplanowanego niszczenia praktyki prywatnej lekarzy. Interwencja prezesa NIL i okręgowych izb lekarskich u ministra zdrowia w tej sprawie pozostała jednak bez odpowiedzi. 15 lutego 1946 r. NIL oficjalnie wystąpił w obronie wolnego zawodu lekarza, który opatentowano, nakazując obowiązkowe zakładanie kart rejestracyjnych.
Tym razem także nikt z resortu zdrowia nie odpowiedział na argumenty samorządu, który przypominał, że wprowadzanie tego rodzaju obowiązku nie ma prawnego uzasadnienia, gdyż ustawa o izbach lekarskich nie przewiduje posiadania przez lekarzy świadectw przemysłowych (lekarz wolno praktykujący nie posiada warsztatu, w którym zatrudniałby pracowników). Ten brak reakcji zaniepokoił Zarząd NIL.
W służbie zdrowia
Podczas pierwszych powojennych posiedzeń NIL uchwalono także wydawanie miesięcznika „W służbie zdrowia” jako organu Naczelnej Izby Lekarskiej, izb okręgowych i Związku Zawodowego Pracowników Służby Zdrowia. Pierwszy numer pisma wyszedł 1 lutego 1946 r. To był sukces, ponieważ zakładano, że stanie się ono nie tylko źródłem informacji o tym, co robią izby, ale też w jakim kierunku zmierza polityka samorządu lekarskiego i jaka jest wizja jego dalszej działalności.
W Komitecie Redakcyjnym zasiadał m.in. prof. Mieczysław Michałowicz (prezes NIL, który po powrocie z obozu natychmiast włączył się w działania izby), Kazimierz Bacia, ówczesny prezes Warszawsko-Białostockiej Izby Lekarskiej, ale też dr Marcin Kacprzak, orędownik filozofii „lekarz w służbie człowiekowi”, która okazała się przykrywką dla niszczących środowisko lekarskie działań rządzących (centralizacja lecznictwa, upartyjnienie, tworzenie mechanizmów kontroli lekarzy) i Jan Rutkiewicz, który niechlubnie zapisał się w historii jako ten, który przyłożył rękę do likwidacji samorządu lekarskiego w 1950 r.
To był kolejny sygnał, że władza chce oddziaływać na samorząd nie tylko poprzez decyzje administracyjne, ale wprowadzając w jego szeregi swoich ludzi. W pierwszym numerze „W służbie zdrowia” opublikowano więc obszerny artykuł autorstwa Jana Rutkiewicza i Ludwika Rostkowskiego, działającego w strukturach NIL na zasadzie przypisania go do Naczelnej Izby Lekarskiej przez ówczesne władze, pt. „Odbudowa opieki lekarskiej w Polsce na nowych podstawach”.
Tekst przedstawiał centralistyczny model lecznictwa nazwany Powszechną Służbą Zdrowia (PSZ). Ujawniono w nim podległości i zależności, a autorzy artykułu nie kryli jego politycznego charakteru. Stałą pozycją pisma był „Dział urzędowy izb lekarskich”, w którym samorząd przedstawiał swoje stanowiska w różnych sprawach.
W pierwszym numerze NIL pozytywnie ustosunkował się do wskrzeszenia przez władze Ministerstwa Zdrowia, licząc na wsparcie resortu. „Rola społeczna i narodowa Ministerstwa Zdrowia jest ważna i wyrażamy swoje poparcie dla jego działań, mając nadzieję, że przyniosą one Ojczyźnie i środowisku lekarskiemu wszystko, co najlepsze”. Wówczas nikt jeszcze nie podejrzewał, że to właśnie resort zdrowia będzie głównym „niszczycielem” tego środowiska.
„Służba zdrowia”
Do końca 1946 r. wyszło 10 numerów „W służbie zdrowia” dokumentującego powojenne działania samorządu lekarskiego i narastanie trudności w działaniu izb. W 1947 r. było to jedyne pismo społeczno-lekarskie. Władze przestały jednak dotować jego wydawanie, a finansowanie go ze składek lekarskich w tamtych czasach było niemożliwe.
Wstrzymanie dotacji było zamierzone. Od 22 lipca 1949 r. zaczęto wydawać nowe pismo pt. „Służba Zdrowia”, co zbiegło się z likwidacją pisma samorządowego. Na cel nowego tytułu, zbliżonego nazwą do zlikwidowanego, co także było celowym zabiegiem, przejęto moce drukarskie i przydział papieru.
„Służba zdrowia” powstała jako organ Związku Zawodowego Pracowników Służby Zdrowia i Ministerstwa Zdrowia. To był kolejny krok zmierzający do umniejszenia roli samorządu lekarskiego. Pismo okazało się narzędziem propagandowym służącym do atakowania opornych i nieposłusznych lekarzy wobec stosowanej wobec nich polityki ucisku.
Już w pierwszym numerze na pierwszych stronach dr Walenty Titkow, dyrektor Departamentu w Ministerstwie Zdrowia, grzmiał, że jak najszybciej należy wprowadzić w życie normy rozmieszczenia lekarzy, a ci, którzy się w nich nie mieszczą, będą musieli w ciągu 6 miesięcy opuścić miasta i przenieść się w miejsca, gdzie normy zatrudnienia nie są wypełnione. Titkow przekonywał, że czekają tam na nich robotnicy i chłopi pozbawieni opieki medycznej, więc jest to społecznie uzasadnione.
Gra pozorów
Od początku komunistyczne władze stosowały wobec samorządu lekarskiego politykę niszczycielską. Robiono to jednak w wyrafinowany sposób, zachowując pozory.
Chcąc uśpić czujność środowiska lekarskiego, 21 grudnia 1946 r. Minister Zdrowia wydał rozporządzenie o powołaniu okręgowych izb lekarskich, na mocy którego powstały: Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie, obejmująca zasięgiem województwa: warszawskie, białostockie i olsztyńskie, OIL w Katowicach (woj. śląskie), OIL w Krakowie (woj. krakowskie, kieleckie i rzeszowskie), OIL w Lublinie (woj. lubelskie), OIL w Łodzi (woj. łódzkie), OIL w Poznaniu (woj. poznańskie), OIL w Sopocie (woj. gdańskie, szczecińskie i pomorskie), OIL we Wrocławiu (woj. wrocławskie).
Rozporządzenie sankcjonowało istniejący przed wojną stan rzeczy, uwzględniając zmiany administracyjne dotyczące nazewnictwa województw. Niestety nie zrealizowano najważniejszej części tego aktu prawnego – nie powołano zarządów izb, czyli aparatów wykonawczych.
Dawał on wprawdzie podstawę prawną do wykonywania ich statutowych uprawnień, ale działały one w dalszym ciągu w oparciu o ustawę z 15 marca 1934 r. Władzy nie spieszyło się z przygotowaniem aktów wykonawczych umożliwiających izbom normalne funkcjonowanie, np. powołanie sądów lekarskich.
W kompetencji izb było m.in. sądownictwo zawodowe oparte na zasadzie wybieralnych dwuinstancyjnych rzeczników odpowiedzialności zawodowej i dwuinstancyjnych sądów lekarskich. Zaplanowana przez władzę zwłoka w ich powołaniu przy izbach okręgowych i NIL sprawiła, że sądownictwo lekarskie nie funkcjonowało. To był kolejny cios wymierzony przez MZ w samorząd lekarski.
Na margines
Po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. lekarzom materialnie wiodło się w Polsce źle. Zarabiali tak mało, że często ich wynagrodzenia porównywano do woźnych w urzędach gminnych. Jednak ich sytuacja bytowa była wówczas spowodowana biedą będącą pokłosiem zaborów, a nie zamierzonymi działaniami rządzących.
Po II wojnie światowej niszczenie ekonomiczne lekarzy było intencjonalne. W sprawozdaniu NIL z lat 1946-1947 sprawy socjalne znalazły się na pierwszym miejscu. Działająca przy naczelnej izbie Główna Komisja Bytu powołała Biuro Pośrednictwa Pracy, by pomóc znaleźć bezrobotnym lekarzom zatrudnienie.
Paradoksalnie, choć lekarzy było za mało, pracę, szczególnie na stanowiskach kierowniczych, dostawały osoby związane z partią. Komisja krytykowała poziom przygotowania zawodowego protegowanych lekarzy, miała też zastrzeżenia co do przestrzegania zasad etyki lekarskiej, postulowała więc, by decyzje kadrowe były konsultowane z NIL.
Występowała także z postulatami płacowymi dla lekarzy. Na zgromadzeniu, które odbyło się w 1947 r., prof. Mieczysław Michałowicz porównał wynagrodzenia lekarzy do pensji otrzymywanych przez cyrulików i fryzjerów. Powiedział wówczas: „Występowanie do Ministerstwa Zdrowia o polepszenie warunków bytu lekarzy jest traktowane jako zmaterializowanie stanu lekarskiego, a jest to tylko prosta konieczność, mus zaspokojenia potrzeb biologicznych na poziomie odpowiadającym aktualnym kosztom utrzymania”.
Wprawdzie rok wcześniej wskutek nacisków samorządu lekarskiego odbyło się w resorcie zdrowia spotkanie w sprawie płac (NIL reprezentował dr Adam Huszcza), na którym proponowano wzrost stawki dla lekarza za godzinę pracy do 3 tys. zł plus dodatki za wysługę lat i pełnioną funkcję, ale nigdy ta propozycja nie została zrealizowana.
Światełkiem w tunelu było ukazanie się we wrześniu 1947 r. zarządzenia MZ powołującego rady i zarządy izb okręgowych oraz NIL, ale posłużyło ono głównie do pozbycia się niewygodnych działaczy samorządowych, m.in. prof. Mieczysława Michałowicza, którego zastąpił dr Jan Rutkiewicz, zaufany człowiek partii. Nie zachowały się sprawozdania z tych wyborów, nie wiadomo więc, jaki miały przebieg. Prawdopodobnie celowo je usunięto.
Na tych samych zasadach w izbach okręgowych wybierano nowych prezesów. Te wydarzenia także są skąpo udokumentowane. Nowy prezes NIL Jan Rutkiewicz pełnił jednocześnie funkcję przewodniczącego Zarządu Głównego Związku Zawodowego Pracowników Służby Zdrowia, stworzonego przez władze i podporządkowanego dyrektywom partyjnym. Cel stawał się coraz bardziej oczywisty – likwidacja samorządu lekarskiego.
Lucyna Krysiak
Materiały źródłowe:
- „Lekarskie drogi 1944-1956”, Zygmunt Wiśniewski
- „Odrodzony stan lekarski”, praca zbiorowa
- „Kronika Izb Lekarskich w Polsce w latach 1945-2005”, Zygmunt Wiśniewski