3 grudnia 2024

Sekretarka medyczna odciąży lekarza. Resort zdrowia ma plan

Wprowadzenie do sytemu ochrony zdrowia sekretarek medycznych ma być krokiem milowym w odbiurokratyzowaniu pracy polskiego lekarza.

Foto: pixabay.com

Obliczono, że lekarze przeznaczają na wypełnianie dokumentacji medycznej, wypisów szpitalnych i innych wymaganych przez NFZ czy ZUS formularzy średnio od półtorej do dwóch godzin dziennie. Jeśli ktoś przejąłby od nich te obowiązki, mogliby ten czas poświęcić pacjentom.

Ministerstwo Zdrowia zapowiada wprowadzenie do systemu sekretarek medycznych, które mają zajmować się „papierkową robotą” i w ten sposób odbiurokratyzować pracę lekarza. Wciąż jednak nie wiadomo, skąd wziąć te sekretarki medyczne, w jaki sposób będą one przygotowywane do zawodu i na jakich zasadach mogą być zatrudniane, a także czy znajdą się środki na to przedsięwzięcie. W niektórych placówkach medycznych w Polsce system – sekretarka medyczna na każdym oddziale – już istnieje. Wprawdzie brak uregulowań prawnych stanowiących podstawę, na jakiej powinien działać, ale widać, że ten kierunek szpitale chcą rozwijać.

Lek na wiele dolegliwości

Największą bolączką polskiej ochrony zdrowia są kolejki do specjalistów i oddziałów szpitalnych, a ostatnio deficyty kadrowe związane z emigracją zarobkową lekarzy i starzenie się tych, którzy pozostali w kraju. Praca lekarza jest więc na wagę złota. Zmiany w gospodarowaniu lekarskim potencjałem kadrowym wydają się być konieczne. Ministerstwo Zdrowia chce je przeprowadzić, wpisując do nowego rozporządzenia w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego zawód sekretarka medyczna, która ma przejąć od lekarza część prac administracyjnych.

Jak zaznaczał w swoich wypowiedziach na konferencjach prasowych minister zdrowia Łukasz Szumowski, nowe rozwiązania mają poprawić warunki pracy lekarza i znacząco wpłynąć na jakość opieki nad pacjentem. Zapowiadał też, że kolejnym krokiem będzie wprowadzenie zawodu opiekuna medycznego, który ma pomagać pielęgniarkom. Okazuje się, że zawód sekretarki medycznej funkcjonuje w polskich szpitalach od dawna, nie jest więc nowym ani rewolucyjnym rozwiązaniem. Jednak nigdy nie był wpisany do rejestru zawodów medycznych, osoby zajmujące się pracami administracyjnymi tylko nazywano sekretarkami medycznymi, dlatego przy kolejnych restrukturyzacjach szpitali, w poszukiwaniu oszczędności, dyrektorzy placówek medycznych w pierwszej kolejności redukowali etaty tzw. sekretarek medycznych.

W chwili, kiedy zawód sekretarki medycznej znajdzie się w rejestrze, na mocy nowego rozporządzenia dotyczącego świadczeń gwarantowanych w zakresie leczenia szpitalnego, automatycznie będą przekazane pieniądze na zatrudnienie takich osób. Uwolniony zostanie także czas pracy lekarza, który przestanie być biurokratą. Obecnie w resorcie trwają prace nad określeniem norm dotyczących zatrudnienia sekretarek, zakresu zadań, które będą mogły przejąć od lekarzy, kompetencji oraz sposobu kształcenia w tym zawodzie.

Znać język medyczny

W zachodnich systemach lecznictwa sekretarki medyczne funkcjonują od dawna i są ich ważnym ogniwem. W tej grupie pracowników są osoby zajmujące się wszelkimi sprawami administracyjnymi i socjalnymi, np. uzgadnianiem terminów badań i wizyt, ułatwianiem kontaktów personelu medycznego pomiędzy innymi oddziałami, a nawet szpitalami (są to asystenci administracyjni personelu medycznego) i stricte sekretarki medyczne, które prowadzą dokumentację medyczną chorego (spisują nagrywany na dyktafon wywiad prowadzony przez lekarza, ustne zlecanie badań, ordynowanie leków, wypełniają formularze wymagane do rozliczeń z płatnikiem). Przygotowaną dokumentację lekarz jedynie sprawdza i firmuje swoim podpisem.

– Jestem entuzjastą tego rodzaju rozwiązań, sam obejmując stanowisko dyrektora szpitala 20 lat temu wprowadziłem ten system, zakupiłem dla wszystkich dyktafony, jednak nie zdał egzaminu, ponieważ okazało się, że aby spełniać rolę sekretarki medycznej, trzeba bardzo dobrze posługiwać się terminologią medyczną, a z tym było najgorzej. Lekarzom więcej czasu zajmowało poprawianie tekstów spisywanych z dyktafonów przez sekretarki medyczne, niż pisanie ich osobiście – tłumaczy prof. Piotr Kuna, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 1 im. N. Barlickiego UM w Łodzi i dodaje, że postulował wówczas, aby stworzyć program edukacyjny dla sekretarek medycznych, które mogłyby być zatrudnione w szpitalach i poradniach celem odciążenia lekarzy od prac administracyjnych, jednak postulaty te przeszły bez echa.

Szpital na własny użytek przeprowadził wówczas badania, z których wynikało, że 90 proc. czasu zajmuje lekarzowi praca administracyjna, a tylko 10 proc. rozmowa i badanie pacjenta. – Wykształcenie lekarza, szczególnie specjalisty, np. dobrego neurochirurga, kosztuje więcej niż pilota F16, po czym ten neurochirurg zamiast operować, ginie w papierach, ale język medyczny jest specyficzny i by wykształcić sekretarkę, która będzie go rozumiała, potrzeba odpowiednich szkół – mówi prof. Kuna. Uważa, że część z nich powinna zdobywać wykształcenie w systemie licencjackim, ale program tego kształcenia musi być dostosowany do wymogów określonych dla tego zawodu. – Inny jest język medyczny chirurga, a inny internisty czy psychiatry i to w tym kształceniu powinno być uwzględnione – podkreśla profesor. W Ministerstwie Zdrowia są prowadzone prace analityczne, na podstawie ich wyników zostanie podjęta decyzja o sposobie uzyskiwania kompetencji sekretarki medycznej, tj. o sposobie kształcenia w tym zawodzie.

Transkrypcjoniści i inni

Zdaniem Jarosława Fedorowskiego, prezesa Polskiej Federacji Szpitali, wprowadzanie nowych zawodów do systemu ochrony zdrowia w Polsce jest zgodne ze światowymi trendami, a Polska jest w tej sferze zapóźniona. Oprócz sekretarek medycznych, takim nowym zawodem są transkrypcjoniści medyczni, zajmujący się spisywaniem notatek i zaleceń lekarskich. Przykładem jest Wielka Brytania, gdzie lekarze na co dzień posługują się dyktafonami. Nagrywają na nie praktycznie wszystko, a transkrypcjoniści z pomocą komputera przelewają te nagrania na papier. Tak powstają raporty, zlecenia, słowem cała dokumentacja niezbędna do prowadzenia pacjenta w czasie jego pobytu w szpitalu. Amerykanie poszli jeszcze dalej. Na SOR-ach transkrypcjonistów zastępują urządzenia służące do rozpoznawania mowy, które przekładają nagranie z dyktafonu na zapis elektroniczny.

W wielu krajach zachodnich funkcjonuje także zawód koordynatora opieki medycznej, który wspiera pracę personelu medycznego. Koordynatorzy są najwyżej cenieni wśród zawodów wspierających pracę lekarza. Funkcję tę pełnią zazwyczaj przeszkolone pielęgniarki. Do ich zadań należy m.in. nadzór i wsparcie realizacji zleceń lekarza oraz opieki nad pacjentem. – Te przykłady świadczą o tym, że w świecie coraz bardziej skomplikowanych zasad funkcjonowania lecznictwa nie ma odwrotu od tworzenia nowych zawodów wspierających i odciążających pracę lekarza, dlatego uważam, że wprowadzenie w Polsce zawodu sekretarki medycznej, a następnie – jak nadmieniał minister zdrowia – opiekuna medycznego czy asystenta medycznego, to krok we właściwym kierunku – powiedział prezes Fedorowski i dodał, że za chwilę będzie konieczne powołanie zawodu bioinżynierów medycznych czy techników terapii oddechowej podających tlen w szpitalach.

Wraz z lekarzem wszyscy oni tworzą zespół, w którym każdy pełni swoją rolę. Jest jednak jeszcze wiele kwestii stojących pod znakiem zapytania, np. czy sekretarki medyczne będą przypisane do ordynatora oddziału, tak jak to jest praktykowane obecnie, czy do poszczególnych lekarzy, którym są najbardziej potrzebne? Prezes PFSz zwraca także uwagę na fakt, że wciąż nie ma przepisów regulujących profesję sekretarki medycznej, choćby w tak delikatnej materii jak przestrzeganie tajemnicy lekarskiej, zasad prowadzenia dokumentacji medycznej, znajomość procedur medycznych czy poruszanie się w przepisach dotyczących ochrony danych osobowych. – To nie będzie łatwe do przeprowadzenia tym bardziej, że jak obliczyliśmy, aby ten projekt zafunkcjonował, na początek potrzeba blisko tysiąc wykształconych w tym kierunku sekretarek medycznych, aby przynajmniej po kilka z nich przypadało na jeden oddział – zaznaczył Fedorowski.

Lucyna Krysiak