1 maja 2024

Stukot szkockich trepów. Jak leczą za granicą?

Tytuł powinien być właściwie inny – „Bez stukotu lekarskich, szkockich trepów”. W tytule naszego cyklu „Stukot białych trepów” chodzi wszak o buty lekarskie.

Stornoway, „stolica” Hebryd Zewnętrznych. Tam odbyła się wizyta w izbie przyjęć szpitala Western Isles Hospital

Western Isles Hospital
Foto: archiwum prywatne

Edynburg, początek czerwca bieżącego roku, grupka polskich lekarzy na wycieczce w Szkocji. Jedną z atrakcji pobytu w tym pięknym mieście było wejście na Górę Artura, z jej szczytu roztacza się bowiem piękny widok na miasto i zatokę.

Podczas schodzenia z góry, bardzo stromym zejściem, jeden z uczestników eskapady pośliznął się, upadł i doznał urazu prawej dłoni. Ponieważ był już późny wieczór, a następnego dnia rano towarzystwo przenosiło się do innego miasta, działania medyczne ograniczono do zabandażowania dłoni i podania leku przeciwbólowego.

Kolejne miasto to Stornoway, „stolica” Hebryd Zewnętrznych, zwanych tutaj Wyspami Zachodnimi, położonych na północno-zachodnim skraju Szkocji. Tam odbyła się wizyta w izbie przyjęć miejscowego szpitala: Western Isles Hospital. Była sobota, wczesne popołudnie. W izbie przyjęć pusto. Z uśmiechem wita nas dyżurująca pielęgniarka.

Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego jest wystarczającą przepustką do udzielenia pomocy.

Po wyjaśnieniu przyczyny wizyty zaprasza poszkodowanego do gabinetu zabiegowego, który znajduje się tuż obok pracowni rentgenowskiej, zbiera wywiad i przeprowadza bardzo staranne badanie. W konkluzji stwierdza stłuczenie, zaopatruje pacjenta w ortezę i leki przeciwbólowe. Informuje, że jeżeli w ciągu następnego dnia nastąpi pogorszenie stanu kontuzjowanej dłoni, należy ponownie zgłosić się do szpitala, w celu konsultacji lekarskiej.

Jak wyjaśnił nam potem dr Jacek Rychter, polski anestezjolog pracujący w tym szpitalu od 12 lat i pełniący także funkcję jego dyrektora klinicznego, taki jest przyjęty w szpitalu standard postępowania w urazach. W izbie przyjęć nie ma lekarza dyżurnego. Pracują tam doświadczone pielęgniarki, po kursach typu Advanced Trauma Life Support albo European Trauma Cours. Takie kursy kończą zarówno lekarze, jak i pielęgniarki.

Pielęgniarki postępują zgodnie z obowiązującymi standardami. Ideą przewodnią systemu jest ograniczenie wizyt u lekarza.

To pielęgniarka decyduje o konieczności wykonania zdjęcia rentgenowskiego i podejmuje decyzję po opisaniu zdjęcia przez radiologa. Jeżeli nie ma dysfunkcji kończyny, ordynuje leki przeciwbólowe. Czasami jest to założenie opatrunku gipsowego. Zdjęcie trafia do wirtualnej kliniki złamań, którą przegląda dyżurujący pod telefonem ortopeda. Rzadko, tylko w razie konieczności, wykonywane są operacje w trybie ostrodyżurowym.

Myślą przewodnią schematu postępowania jest to, aby jak najmniej operować w ogóle i jak najmniej w trybie ostrym, na dyżurze. Jeżeli złamanie jest bez przemieszczeń, pacjent będzie zaopatrzony za kilka dni, w trybie planowym. Dla uzupełnienia informacji o szpitalu, jest to szpital z podstawowymi działami, typu naszego szpitala powiatowego. Ciekawostką zaś być może, że czworo pracujących tu anestezjologów, to Polacy.

Ryszard Golański