24 listopada 2024

Co myśli lekarska reprezentacja narodu?

Trzy miesiące temu wybieraliśmy posłów i senatorów, którzy przez najbliższe cztery lata będą decydować o Polsce. Wśród tych, którzy zdobyli wystarczającą liczbę głosów wyborczych, znaleźli się również lekarze. Jaką mają wizję ochrony zdrowia?

Ostatnie wybory wyłoniły członków IX kadencji senatu i VIII kadencji sejmu. W ławach izby wyższej parlamentu zasiada 12 lekarzy (o czterech więcej niż w poprzedniej kadencji, jeden jest stomatologiem), w tym marszałek senatu, wicemarszałek senatu, a także minister zdrowia.

Zdecydowana większość senatorów lekarzy należy do klubu parlamentarnego PiS.

Ośmiu senatorów lekarzy działa w senackiej Komisji Zdrowia (zasiadają w niej także 4 osoby, które nie są lekarzami), część także w innych komisjach. Izbę niższą reprezentuje 18 lekarzy (tylu, co w poprzedniej kadencji), w tym jeden lekarz dentysta.

Jeden, a właściwie jedna z nich (Ewa Kopacz) uzyskała najlepszy indywidualny wynik wyborczy w kraju (230 tys. głosów) wśród wszystkich kandydujących na posła. 17 pracuje w sejmowej Komisji Zdrowia (działa tu też 20 posłów, którzy nie są lekarzami).

Większość posłów lekarzy obecnej kadencji to osoby związane z klubem parlamentarnym PO.

Jakiej ochrony zdrowia by chcieli? Wśród posłów i senatorów, którzy są lekarzami, przeprowadziliśmy sondę z prośbą o udzielenie krótkich odpowiedzi na pytania związane z polskim zdrowiem:

  1. Jak finansować leczenie chorych – z budżetu państwa czy, tak jak jest obecnie, ze składki zdrowotnej?
  2. Czy NFZ powinien zostać zlikwidowany? Jeśli tak – co w zamian?
  3. Co będzie chciał Pan zrobić, aby zwiększyć liczbę lekarzy?
  4. Ile powinno wynosić minimalne wynagrodzenie brutto lekarza za pracę na jednym etacie?
  5. Czy prywatne szpitale powinny być finansowane ze środków publicznych?
  6. POZ powinno być finansowane ze składki kapitacyjnej (tak, jak jest teraz) czy w innej formie? Jakiej?

Co odpowiedzieli? Poniżej prezentujemy opinie osób, które przesłały nam swoje odpowiedzi. Zapraszamy do lektury:

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 2/2016