6 maja 2024

Ćwiczenia stylistyczne

Od kilkunastu miesięcy zajmuję się organizacją Kongresu Kultury i Historii Lekarskiej w Opolu. Codziennie szukam słów, aby sporządzić umowy, wysłać czytelne komunikaty i przekonująco wypaść w setkach rozmów.

Foto: pixabay.com

Na powrót wprawiam się w sztuce negocjacji i zawierania trudnych kompromisów. Klnę ograniczenia komunikatywności i wzajemny brak zrozumienia interlokutorów. Z uporem uczę się jednak mowy różnorodnej, która podobnie jak podczas wywiadu lekarskiego dotrze do odbiorcy bez zakłóceń.

Tym razem do teatru pojechałem w grupie dwudziestu ośmiu zadeklarowanych miłośników Melpomeny. Weekendowa wycieczka kończyła się niedzielnym spektaklem w Toruniu. Doświadczenia obejrzanych w piątek i sobotę przedstawień były mieszane. W dyskusjach wciąż wracały wątek językowy i brak zgody części widzów na wszechobecne wulgaryzmy. Autokarowe stronnictwa niezależne od wieku przekonywały się o wyższości klasyki nad awangardą i odwrotnie.

Wszyscy pytali o cel słownych prowokacji ze sceny. Jedni wstydzili się za aktorów, inni za publiczność. Wymiana zdań otwierała niezliczone możliwości interpretacji i uświadamiała, że każdy z nas trochę inaczej zrozumiał tekst i treść przedstawień. Cudownie – pomyślałem – wpadając w pułapkę, którą sam zastawiłem.

W programie toruńskiego spektaklu profesor Katedry Językoznawstwa Eksperymentalnego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika Przemysław Żywiczyński napisał do widzów:

„Okazuje się, że język łączy się z prospołecznym nastawieniem. Ludzie bazują na wzajemnym zaufaniu i zakładają, że inni mówią prawdę. U zwierząt jest odwrotnie – podstawowy model komunikacji zwierzęcej zakłada manipulację i oszustwo. Aby mógł się narodzić język, w historii człowiekowatych musiały więc powstać uwarunkowania społeczne, które konsolidowały zaufanie do innych członków grupy. To z kolei prowadziło do stosowania zasady wzajemności. Tego rodzaju mechanizm kooperacji nie działa w świecie zwierząt, toteż stworzenie języka po prostu im się nie opłacało”.

Postanowiłem zatem utrudnić zadanie teatralne i pokazać, jak niedoskonałym kodem się porozumiewamy, skoro to samo zjawisko widzimy i komentujemy na swój sposób. Stąd wybór Teatru im. Wilama Horzycy. Sześcioro aktorów pod reżyserką wodzą Evy Rysovej przedstawiło nam sztukę rozpisaną na dziewięćdziesiąt dziewięć wersji jednego wydarzenia. Jedziemy zatem autobusem miejskim linii „S” i zatrzymujemy się na językowych przystankach, podświetlanych na ścianie Sceny na Zapleczu.

W ciągu niemal dwóch godzin „Ćwiczenia stylistyczne” Raymonda Queneau udowadniają, na czym polega sztuka interpretacji aktorskiej. Dowcipnie. Eksperymentalnie. Różnorodnie. Kierunek jazdy autobusu za każdym razem losowany jest przez widzów, których zachwyca ich własny potencjał językowy. Wszystkie słowa wypowiadane są, a jakże, po polsku, ale różnicę czynią synonimy, gesty, intonacje, rekwizyty, miejsce wypowiadanej kwestii, strój, charakteryzacja i światło. Dziewięćdziesiąt dziewięć wersji.

Wykonawcy: czterech mężczyzn, dwie kobiety. Stu pięćdziesięciu zmieniających się widzów z podziałem na płeć, pełną skalę wieku i wykształcenia, różnorodność wyznań, poglądów politycznych oraz doświadczeń rodzinnych i społecznych. „Ten spektakl nigdy się nie powtórzy. Jest to matematycznie niemożliwe” – reklama z teatralnego afisza niczym wróżka opisuje proroctwo codzienności w ograniczonym czasie ludzkiego życia.

Jedna z pań doktor zadała mi w drodze powrotnej pytanie, o czym było tak naprawdę to przedstawienie? O różnorodności postrzegania świata! – odpowiedziałem pospiesznie, ale w mojej głowie pojawiły się dylematy: Czy wzajemne zrozumienie jest możliwe? Czy potrafimy nadawać na tych samych falach? Jak mówić, żeby słyszalne było sedno, a nie wysublimowane echo przekłamań i interpretacji?

Poćwiczmy razem. Temat etiudy: polska ochrona zdrowia. Posłuchajmy głosów z kolejnych stacji językowych: peozetowo, lekarze ambulatoryjni, szpitalnicy, stomatolodzy, klinicyści i kadra naukowa, dział praktyk prywatnych, menedżerowie lub dyrektorzy, laboranci, ratownicy, fizjoterapeuci, pielęgniarki albo położne, dietetycy, farmaceuci, opiekunowie medyczni i salowe, administracja. I jeszcze działacze izb oraz związków zawodowych, rezydenci, ordynatorzy, stażyści i rzesze porzuconych studentów. Medialny prym niech wiedzie minister zdrowia.

Wiem, aby mogła narodzić się wspólna narracja, musiałoby się to wszystkim po prostu opłacać.

Jarosław Wanecki, pediatra, felietonista

Kongres Kultury i Historii Lekarskiej

Przypominamy, że Kongres Kultury i Historii Lekarskiej odbędzie się w dniach 8-10 września 2023 r. w Opolu. W trakcie tego wydarzenia lekarze-artyści zaprezentują swoje liczne talenty. Gospodarzem kongresu jest Opolska Izba Lekarska.

W Opolu zaplanowano m.in. posiedzenia Konwentu Prezesów Okręgowych Rad Lekarskich, Krajowej Komisji Wyborczej, Prezydium NRL oraz samorządowców i dziennikarzy zajmujących się kulturą i historią. Rejestracja na wymienione posiedzenia odbywa się za pośrednictwem biura NIL i okręgowych izb lekarskich.

Na kanale Naczelnej Izby Lekarskiej (NIL) w serwisie YouTube jest dostępny materiał promujący to wydarzenie: