19 maja 2024

Damian Patecki: Wirtualny stół anatomiczny nie zastąpi wizyty w prosektorium

Warto odejść od dyskusji o tym, czy lekarzy jest za mało, czy za dużo. Myślmy więcej o traconym potencjale – mówi Damian Patecki, członek Prezydium NRL, przewodniczący Komisji Kształcenia Medycznego NRL, anestezjolog.

Foto: Mariusz Tomczak/Gazeta Lekarska

– Martwi mnie brak prognoz dotyczących liczby lekarzy w przyszłości. Nie wiem, czy nie będzie nas za dużo, co doprowadzi do jeszcze większych problemów z miejscami specjalizacyjnymi.

W chwili obecnej, co pokazują wyniki eksperymentalnego badania GUS opublikowane w lipcu br., w systemie jest nas więcej, niż to się wydawało. Zgodnie z tym opracowaniem liczba lekarzy w Polsce wynosi 3,3/1 tys. mieszkańców. To wskazuje, że nasza praca jest źle zorganizowana, bo m.in. zajmujemy się tym, czym nie powinniśmy. Faktem jest jednak utrudniony dostęp do ochrony zdrowia na prowincji.

Ciągłe zwiększanie liczby studentów kierunku lekarskiego jest łatwe, a dodatkowo odpowiada na wiele partykularnych interesów i przynosi prestiż lokalnym władzom, ale to marnowanie potencjału społecznego. Rynek pracy wchłonie każdą liczbę lekarzy, ale zamiast leczyć, zaczną oni pełnić funkcje urzędowo-administracyjne, pracować w charakterze sekretarek lub jako pomoc społeczna.

Warto odejść od dyskusji o tym, czy lekarzy jest za mało, za dużo, czy w sam raz, bo jest to względne i uzależnione od potrzeb ochrony zdrowia i tego, jak ona funkcjonuje. Powinniśmy więcej myśleć o traconym potencjale. Każde społeczeństwo ma ograniczone zasoby i dlatego należy jak najlepiej wykorzystać.

Jeśli osoby idące teraz na medycynę nie będą mogły za kilka lat zrobić specjalizacji lub pojawią się problemy z uzyskaniem odpowiedniego miejsca pracy w systemie, to trzeba będzie zapytać, czy nie lepiej było, by zostali inżynierami, ratownikami medycznymi, pielęgniarkami, magistrami farmacji, ekspertami ds. zdrowia publicznego… Czy kiedyś nie okaże się, że pieniądze zainwestowane w budynki, które powstały z myślą o kształceniu przyszłych lekarzy, zostały zmarnowane? Na przykład w Hiszpanii funkcjonuje obecnie ponad 50 wydziałów lekarskich kształcących głównie na eksport.

Jestem zaniepokojony brakiem refleksji nad jakością kształcenia przeddyplomowego w Polsce, bo widać, że nie zawsze odbywa się ono tak, jak powinno. Żaden wirtualny stół anatomiczny nie zastąpi wizyty w prosektorium. Zdaję sobie sprawę, że niektórzy dążą do uruchamiania kształcenia na kierunku lekarskim w nowych uczelniach, a następnie znajdują w nich zatrudnienie. Chciałbym zaapelować, by przed podjęciem pracy upewnili się, że są w stanie zapewnić wystarczająco wysoki poziom nauczania.

Notował: Mariusz Tomczak