4 grudnia 2024

Premier Szydło adresatem apeli OZZL i NRPiP

Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy w liście do premier Beaty Szydło zwraca uwagę na brak sprawiedliwego systemu wynagradzania pracowników medycznych. Samorząd pielęgniarski apeluje o jak najszybsze podjęcie przez rząd działań, które poprawią warunki wykonywania zawodów pielęgniarki i położnej.

Prezes Rady Ministrów Beata Szydło
Foto: P. Tracz / KPRM

Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy apeluje do premier „o osobiste zaangażowanie w rozwiązanie jednego z najbardziej nabrzmiałych problemów polskiej służby zdrowia, jakim jest brak sprawiedliwego systemu wynagradzania pracowników medycznych”.

Według OZZL jest to problem ogólnospołeczny, gdyż jego skutki dotykają też pacjentów i mają bezpośredni wpływ na dysfunkcjonalność publicznej ochrony zdrowia.

Związek przekonuje, że jest to systemowy problem: „w Polsce państwo narzuca dowolnie niskie (poza nielicznymi wyjątkami) ceny za refundowane świadczenia zdrowotne i zmusza szpitale do zbilansowania się, a pensje pracowników mają być buforem łagodzącym niedobór publicznych środków przeznaczonych na lecznictwo”.

„Pani Premier! Niejednokrotnie deklarowała Pani, że poprawa sytuacji polskich pielęgniarek i położnych będzie priorytetem Rządu RP i dawała wyraz swojemu oburzeniu, że Pani poprzednicy dopuścili się w tej kwestii tak wielkich zaniedbań” – przypomina Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych w liście do Beaty Szydło.

Pielęgniarski samorząd wskazuje, że już teraz mamy jeden z najniższych w Europie wskaźników pielęgniarek przypadających na tysiąc mieszkańców, a jeśli nic się nie zmieni, niebawem spadnie on poniżej 4 pielęgniarek na tysiąc mieszkańców, gdy średnia europejska jest dwukrotnie wyższa.

„Co roku znacząca część z ok. 5 tys. absolwentów studiów pielęgniarskich i położniczych nie podejmuje pracy w swoim zawodzie lub podejmuje ją w innym kraju” – podkreśla NRPiP. Jak zauważono mamy doskonały system kształcenia, a o nasze absolwentki zabiegają szpitale w całej Europie. „Dlaczego Polskę stać na kształcenie kadr, a nie stać na zatrzymanie ich w kraju?” – pytają pielęgniarki.

Przekonują, że polskie pielęgniarki i położne chcą pracować w kraju i tu zakładać rodziny, jednak sytuacja ekonomiczna niejednokrotnie zmusza je wyjazdu z Polski. Te, które mimo wszystko zostają, pracują coraz ciężej, nawet po 300 godzin miesięcznie, często w kilku miejscach i – jak wskazuje NRPiP – coraz głośniej mówią, że w obecnej sytuacji zagrożone jest nie tylko ich zdrowie i byt ekonomiczny, ale także bezpieczeństwo pacjentów.

„Dłuższe zwlekanie z podjęciem niezbędnych decyzji grozi odejściem od łóżek pacjentów większości pielęgniarek i położnych. Nie z powodu strajków, ale przede wszystkim demografii – na emerytury przejdzie niebawem jedna trzecia zatrudnionych, pozostałe zmienią zawód lub wyjadą” – ostrzega samorząd.

Źródło: www.kurier.pap.pl