3 listopada 2024

Snajper

Kazimierz Pichlak – laureat XI edycji Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. Prof. Andrzeja Szczeklika „Przychodzi wena do lekarza” (III miejsce w kategorii „poezja”).

Foto: pixabay.com

Doktor nauk medycznych. Od ponad dwudziestu lat ordynator Oddziału Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej Szpitala w Jeleniej Górze.

Autor 9 tomików wierszy oraz tekstów piosenek wydanych na dwóch płytach długogrających. Na podstawie jego wierszy powstała sztuka „Na otwartym sercu” wystawiana przez Teatr Animacji w Jeleniej Górze. Wraz z przyjaciółmi muzykami tworzy spektakle literacko‑muzyczne. Autor kilkunastu indywidualnych wystaw fotograficznych.

Obieżyświat, pasjonat gór, fotografik. Wśród przyjaciół i znajomych niewątpliwy lider w „dziadowaniu” – siedmioro wnucząt! Człowiek spełniony i na ogół szczęśliwy. Od prawie pół wieku mieszka w otoczeniu Karkonoszy. Laureat konkursu „Przychodzi wena do lekarza” w latach 2017 i 2020 w kategorii „poezja”.

Snajper

Palec.
Palec na cynglu.
Przed chwilą dłubał w uchu.
No tak, trzeba przyciąć paznokcie.

Teraz już zwyczajnie.
Metal ani ziębi, ani grzeje.
Oswojony, jak złoto obrączki
Na sąsiednim palcu.
Żonkoś co ledwo.
Ile tego? Z dziesięć miesięcy?
Ciąża od pół roku, po przepustce.
Może to chłopiec.

Kruszec zdradą nie zbrukany.
Tamtego wieczoru w tamtej wiosce
Dużo rakiji. Krwi nawet więcej.
Ale gwałt to koledzy.
Dobrze odprężyć się przed egzekucją.

Palec na cynglu.
Lubi tę nazwę.
Język spustowy brzmi prowincjonalnie.

Dzisiaj groził nim Jowanowi.
Chciał podebrać ostatniego papierosa.
Palenie uspokaja.

Chłopczyk na rowerku.
Dojrzała kobieta podobna do mamy.
Tak, to trochę stresuje.
Na szczęście koledzy prym wiodą.

Ale poza tym…
Ci faceci niby zwyczajni,
Jak koledzy ze szkoły lub dyskoteki.
Lecz to ci źli.
My dobrzy.
Tak mówili we wsi.
Tak tłumaczy dowódca.
Nie, nie żal ich.

Palec na cynglu.
Linie papilarne mocniej uciśnięte,
Gdy ktoś się pojawi
W nietrafionym miejscu i czasie.

Ale bez wstydu, że będą rozpoznane
Na pocisku,
Co teraz już tam, gdzie trzeba.
Ech, ma się to oko.

Ciekawe…
Komu on niósł tę różę?