28 marca 2024

Kropla drąży skałę. Wywiad z prezesem NRL na półmetku VIII kadencji

Z prof. Andrzejem Matyją, prezesem Naczelnej Rady Lekarskiej, na półmetku VIII kadencji, rozmawia Marta Jakubiak.

Prof. dr hab. Andrzej Matyja. Foto: Katarzyna Rainka

Najpierw art. 155 Kodeksu karnego, potem pandemia koronawirusa, tarcza 4.0, a w niej nowelizacja art. 37a k.k. To chyba nie jest łatwa kadencja.

Kiedy zdecydowałem się kandydować w wyborach na prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej, wiedziałem, że podejmuję się zadania bardzo odpowiedzialnego i wymagającego ciężkiej pracy.

Spodziewałem się, że nie będzie łatwo, choć rzeczywiście nie miałem pojęcia, że przyjdzie nam jako środowisku konfrontować się z pandemią. Nikt nie przypuszczał także, że władza zechce nowelizować prawo podstępem, bo chyba tak można odnieść się do zmiany art. 37a k.k. wpisanej do tzw. tarczy antykryzysowej 4.0. Rolą samorządu jest, by reagować w takich momentach i stawać w obronie lekarzy, wspierać ich, gdy narażają życie, walcząc o pacjentów lub kiedy ich wolność może być zagrożona.

Ustawodawca – bez przeprowadzenia jakichkolwiek konsultacji publicznych – zmianą jednego przepisu zrównał potencjalną odpowiedzialność lekarza za ryzyko, jakie wiąże się z wykonywaniem tego zawodu, z przestępstwami takimi jak napad z nożem w ręku. Na to naszej zgody nie ma, tak jak nie było rok wcześniej na próbę zwiększenia odpowiedzialności karnej za czyny opisane w art. 155 k.k. W takich sytuacjach musimy reagować szybko i zdecydowanie.

Z jakimi wyzwaniami trzeba było się zmierzyć podczas ostatnich miesięcy?

Pandemia SARS-CoV-2 obnażyła wszystkie słabości ochrony zdrowia w Polsce: niedofinansowanie, słabość organizacyjną, braki w koordynacji, brak przygotowania do zarządzania sytuacją kryzysową, słabość kadrową, brak sieci informatycznej umożliwiającej sprawny przepływ informacji, braki organizacyjne i informatyczne inspekcji sanitarnej, niedomagania w obszarze diagnostyki laboratoryjnej.

W tym szczególnym czasie przede wszystkim musieliśmy walczyć o bezpieczeństwo lekarzy i całego personelu medycznego, a tym samym o bezpieczeństwo pacjentów. Jako Prezydium NRL podjęliśmy pracę błyskawicznie, w trybie kryzysowym. Przez ponad dwa miesiące spotykaliśmy się codziennie wieczorem na wideokonferencjach. Omawialiśmy bieżące sprawy, wymienialiśmy się opiniami, ustalaliśmy strategię postępowania i kolejne kroki, na bieżąco formułowaliśmy stanowiska i opinie. Decydowaliśmy o strategii komunikacji.

Informacje jeszcze w nocy były zamieszczane na stronie internetowej i wysyłane do mediów. Pracowaliśmy bardzo intensywnie. Wystosowaliśmy w tym czasie 18 apeli, 20 stanowisk Prezydium oraz Rady, a także 35 pism i listów prezesa NRL. Były one kierowane do Ministerstwa Zdrowia (najczęściej), NFZ, GIS, UOKiK, Marszałka Sejmu i Marszałka Senatu, przewodniczących Sejmowej i Senackiej Komisji Zdrowia, Ministra Sprawiedliwości, Prezesa ZUS, Ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, a także do Premiera. Wystosowaliśmy też listy otwarte do Prezydenta, Ministra Zdrowia, a także do Prezesa TVP.

O co walczyliście?

Od samego początku wielokrotnie upominaliśmy się o zapewnienie podstawowych środków ochrony indywidualnej dla medyków oraz o zapewnienie odpowiedniej liczby testów. Dopominaliśmy się też o wytyczne, spójność i kompleksowość decyzji. Walczyliśmy o bezpieczeństwo osobiste nasze i naszych bliskich. Ponieważ wszystkie prośby pozostawały bez odpowiedzi, wzięliśmy sprawy w swoje ręce. W ramach Fundacji Lekarze Lekarzom utworzyliśmy Fundusz Pomocowy, który zasililiśmy środkami przekazanymi przez samorząd oraz darowizną w wysokości 20 mln zł przekazaną przez Kulczyk Foundation. Dzięki zgromadzonym w ten sposób funduszom i zaangażowaniu bardzo wielu osób sprowadziliśmy z Chin sprzęt niezbędny do ochrony osobistej i przekazaliśmy go medykom.

To pierwsza w historii samorządu operacja na taką skalę.

Dlatego tym bardziej się cieszę, że zrealizowaliśmy to przedsięwzięcie wspólnymi siłami z okręgowymi izbami lekarskimi. Po raz pierwszy w historii samorządu na mój wniosek NRL zdecydowała też, by dodatkowo cały wypracowany w 2019 r. zysk przekazać na Fundusz Pomocowy FLL. Mam ogromną satysfakcję, że ta moja propozycja znalazła uznanie Wysokiej Rady na posiedzeniu 19 czerwca. Dzięki temu zwiększamy możliwości wsparcia tych, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji życiowej lub mogą się w niej znaleźć w związku z trwającą epidemią SARS-CoV-2. Chcemy realizować ważny postulat, by składka wracała do lekarzy.

Na jakie jeszcze wsparcie lekarze mogą liczyć?

W maju 2018 r. mówiłem o przywracaniu wiary w samorząd, o konieczności udowodnienia, że jego istnienie ma sens, o umacnianiu współpracy z izbami okręgowymi za pośrednictwem Konwentu Prezesów, a także o skoordynowaniu pomocy dla lekarzy w kwestiach organizacyjno-prawnych i socjalnych. Myślę, że potwierdzają to działania podjęte przez nas w czasie pandemii, jak właśnie utworzenie Funduszu Pomocowego, zaopatrzenie lekarzy i lekarzy dentystów w sprzęt ochrony indywidualnej, ale także zaliczenie COVID-19 do chorób zawodowych oraz wyjaśnienie kwestii dotyczących źródeł finansowania testów.

Innym przykładem wsparcia środowiska jest powołanie w trwającej kadencji funduszu stypendialnego, dzięki któremu młodzi adepci naszego zawodu mogą rozwijać swoje zainteresowania i podnosić kwalifikacje. Stale wspieramy też naszych seniorów. Lekarze otrzymują wsparcie finansowe także w sytuacjach, gdy ich dobre imię zostało naruszone przez nieuczciwe media. Na bieżąco reagujemy w przypadku gróźb, przejawów hejtu, szykan, cyberataków, bo i takie miały miejsce. Sprawy zgłaszamy do prokuratury lub wysyłamy pisma z prośbą o interwencję do odpowiednich władz. Siłą samorządu jest solidarność środowiska. Nigdy nie będziemy obojętni wobec aktów agresji.

O jakich sukcesach można mówić?

W czasie pandemii, mimo niełatwej współpracy z Ministerstwem Zdrowia, zapisaliśmy na naszym koncie niewątpliwie kilka. To między innymi wycofanie się decydentów z obowiązkowej kwarantanny dla lekarzy, ubezpieczenia dla medyków walczących z koronawirusem, uznanie COVID-19 za chorobę zawodową, wydanie przez Prezesa NFZ decyzji o powszechnym dostępie personelu medycznego do testów na obecność SARS-CoV-2 i wskazanie właściwego płatnika, ale akurat ten sukces był połowiczny, ponieważ zabrakło decyzji GIS, w jakiej sytuacji klinicznej zlecenie testu jest uzasadnione, choć o taką decyzję też apelowaliśmy.

Uzyskaliśmy jednak pozytywną reakcję GIS w sprawie odpadów medycznych, co ma ogromne znaczenie dla podmiotów prowadzących działalność leczniczą. Gdyby decyzja, że nie wszystkie odpady są odpadami COVID-19, skala problemów, z jakimi borykają się placówki medyczne, byłaby znacznie większa. Po stronie sukcesów możemy też zapisać pozytywną odpowiedź resortu zdrowia na apel PNRL, którego konkluzja brzmiała: „Personel medyczny nie musi wpisywać danych w Krajowy Rejestr Pacjentów z COVID-19”. Ogólnie współpraca z MZ nie układa się jednak dobrze. Meritum ustępuje polityce, brakuje dialogu, konsultacje są pozorne.

W swoim wystąpieniu programowym przed dwoma laty mówił pan, że samorząd lekarski powinien być pełnoprawnym uczestnikiem narodowej debaty o zdrowiu. Po dwóch latach nadal wierzy pan, że może to nastąpić?

Tak i nadal będę walczył, by takim uczestnikiem był i miał realny wpływ na ochronę zdrowia w Polsce. W tamtym wystąpieniu mówiłem także, że ważne jest zachowanie apolityczności samorządu, rozumianej nie jako izolacja od środowisk politycznych, ale konieczność podjęcia aktywnej współpracy z politykami na rzecz środowiska lekarskiego, co w praktyce oznaczałoby, że Naczelna Izba Lekarska jest partnerem merytorycznym, dostarczającym eksperckiej wiedzy o ochronie zdrowia. Nadal będę zabiegał o to, by nasz głos miał siłę sprawczą.

Powinniśmy być aktywnym partnerem i inicjatorem zmian w kwestiach związanych z RODO, e-dokumentacją medyczną, przemodelowaniem koszyka świadczeń zdrowotnych, wyceną procedur. Dwa lata temu wystąpiłem z inicjatywą powołania grupy roboczej Ministerstwa Zdrowia i Naczelnej Izby Lekarskiej, której zadaniem byłoby konsultowanie spraw bieżących i praca nad długofalowymi rozwiązaniami. Był pozytywny odzew ze strony Ministerstwa, ale niestety praktyka rozmija się z deklaracjami. Mamy też ambicję, by wokół samorządu skupić grono ekspertów, stworzyć silny think tank.

Jak na razie nasz głos jest słyszany w Senacie. Na przykład poprawki do ustaw „tarczowych” i ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty wprowadzone przez Senat uwzględniały uwagi zgłoszone na etapie opiniowania przez samorząd. Ostatecznie przepadły one jednak w Sejmie. Niestety, zdrowie jest od lat – i chyba jeszcze długo będzie – zakładnikiem polityki, dlatego samorząd, choć musi być apolityczny, nie może się od polityków izolować.

Jakie są relacje z innymi środowiskami?

Silne więzi łączą nas z reprezentacjami zawodów zaufania publicznego, z Naczelną Radą Adwokacką, ze środowiskiem sędziowskim, które – podobnie jak adwokatura – wsparło nas, również merytorycznie, w czasie pandemii. Ważna jest też nasza rola wśród samorządów zawodów medycznych: farmaceutów, pielęgniarek i położnych, fizjoterapeutów, diagnostów laboratoryjnych, ratowników medycznych. Mamy różne doświadczenie, a nasze zawody różną specyfikę, ale uznaliśmy, że warto działać wspólnie.

Na których rozwiązaniach systemowych samorząd skupił się szczególnie?

Na nowelizacji ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, a także na regulacjach związanych z RODO oraz Elektroniczną Dokumentacją Medyczną oraz na e-zdrowiu, czyli e-zwolnieniu, e-recepcie i e-skierowaniu. Włożyliśmy ogromny wysiłek, by tworzone akty prawne były mądrze skonstruowane i pozwalały na bezpieczne wykonywanie zawodu. Jednym z przykładów naszego uczestnictwa w procesie tworzenia prawa jest właśnie nowelizacja ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty.

Jakich wyzwań legislacyjnych spodziewa się pan w najbliższej przyszłości?

Na pewno konieczne będzie podjęcie prac związanych z ustawą o biegłych sądowych. Kolejna rzecz to przeprowadzenie zmian w ustawie z dnia 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych, przewidującej wprowadzenie ograniczenia odpowiedzialności cywilnej, karnej i zawodowej osób wykonujących zawody medyczne za działania pozostające w związku z udzielaniem świadczeń opieki zdrowotnej w ramach zapobiegania, przeciwdziałania lub zwalczania COVID-19, zgodnie z przygotowanym przez nas projektem, który nawiązuje do idei Miłosiernego Samarytanina. Chcemy też wprowadzić model no fault, nad którym już pracujemy. Będziemy też aktywnie uczestniczyć w pracach zespołu ds. reformy ubezpieczenia społeczno-emerytalnego.

Co jest nowego w prowadzonych przez NIL działaniach?

Dokonały się m.in. zmiany w pracy Ośrodka Doskonalenia Zawodowego, gdzie obok kontynuowanych projektów unijnych, postawiliśmy na rozwój nowoczesnych form podnoszenia kwalifikacji zawodowych lekarzy i lekarzy dentystów. Warto na bieżąco śledzić ofertę szkoleń ODZ. Od początku tego roku działa też nowa strona internetowa NIL, która będzie wzbogacana o materiały wideo i nowe moduły. Po przerwie został reaktywowany newsletter w odmienionej szacie graficznej. Ukazuje się częściej niż jego poprzednik – teraz w rytmie tygodniowym. Zachęcam do jego subskrypcji.

Po raz pierwszy Naczelna Izba Lekarska jest też obecna na Twitterze i stale poszerza grono obserwujących jej profil. Planujemy rozszerzać naszą obecność w mediach społecznościowych. Powstał też Zespół ds. reformy systemu zgłaszania i rejestrowania zdarzeń niepożądanych i szkód w ochronie zdrowia, o którego powołanie apelował ostatni Krajowy Zjazd Lekarzy. To bardzo ważne przedsięwzięcie i chcielibyśmy, by do końca kadencji złożony został projekt nowej ustawy lub zmiany ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta w zakresie pozasądowego rozstrzygania sporów w przedmiocie zdarzeń medycznych.

A co z nową siedzibą?

Ten plan właśnie wcielamy w życie. Jesteśmy dumni, że znaleźliśmy optymalne rozwiązanie również pod względem finansowym. Wszystko wskazuje na to, że przeznaczymy na zrealizowanie tej obietnicy tylko 20 proc. pierwotnie planowanych środków. Nie zmienimy adresu. Nadal będzie to Sobieskiego 110, ale dzięki podjętym decyzjom inwestycyjnym zwiększamy powierzchnię lokalową. Po odpowiedniej aranżacji organy Naczelnej Izby Lekarskiej wreszcie będą mogły pracować w odpowiednich warunkach. Będziemy mieć siedzibę godną rangi samorządu lekarskiego, który w przyszłym roku będzie przecież obchodzić stulecie. W powiększonej siedzibie będziemy mogli się spotykać, szkolić i integrować.

Te dwa lata to był dobry czas?

Były bardzo intensywne, a pandemia postawiła przed nami szczególnie trudne i zaskakujące wyzwania. Uważam, że jako środowisko im sprostaliśmy. Podobnie też poradziliśmy sobie z projektami środowiskowymi. Dobrze układa się współpraca z samorządami zawodów zaufania publicznego. Mamy sojuszników w instytucjach takich jak RPO, RPP, a także pełną życzliwość środowisk eksperckich i naukowych. Wiele do życzenia pozostawia natomiast współpraca z instytucjami rządowymi oraz z Sejmem. Brakuje dialogu, partnerstwa, gotowości do sporu wokół argumentów, a przyczyny tego stanu rzeczy można upatrywać w postrzeganiu roli państwa i miejsca samorządu. Przez te dwa lata starałem się jak najlepiej reprezentować nasze środowisko i być jego głosem. Niekiedy trzeba było użyć mocnych słów, bo tego wymagała wyjątkowa sytuacja. Po prostu czasem tak trzeba.