Dyrektor szpitala w Toruniu o sieci szpitali
Sieć szpitali, czyli system podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej, składa się z kilku poziomów. Pierwszy to głównie szpitale powiatowe, drugi – ponadpowiatowe, a trzeci – wojewódzkie. Kolejne poziomy tworzą szpitale: onkologiczne lub pulmonologiczne, pediatryczne oraz ogólnopolskie.
Andrzej Przybysz, zastępca dyrektora Specjalistycznego Szpitala Miejskiego w Toruniu
Placówki zakwalifikowane do sieci będą miały gwarantowaną umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia na cztery lata. Jak ustawę o sieci szpitali ocenia Andrzej Przybysz, zastępca dyrektora Specjalistycznego Szpitala Miejskiego im. Mikołaja Kopernika w Toruniu?
– To kolejna próba naprawy systemu bez inwestycji finansowych dająca małe szanse usprawnienia działania całego systemu. Niewątpliwie ustawa jest korzystna dla szpitali publicznych, ale trudno cieszyć się z tego, że prywatnym placówkom przez lata obiecywano równe traktowanie, a teraz dostaną mocno po głowie.
Moje zdziwienie i niepokój budzi przeniesienie nocnej i świątecznej pomocy medycznej z POZ do szpitali. Jest to działanie populistyczne, łamiące podstawowe zasady systemu. Zamiast stworzyć w ramach POZ warunki do sprawnego jej funkcjonowania, obciąża się dodatkowo szpitale.
Kolejki raczej się nie zmniejszą. Skoro niepubliczne szpitale, które wykonywały dla pacjentów bezpłatne świadczenia w ramach kontraktu z NFZ, będą miały mniej środków, wielu z nich przejdzie do szpitali, które weszły do sieci.
Trzeba mieć świadomość, że zwiększy to sumarycznie koszty systemu. Być może twórcy systemu zakładają, że dzięki bogaceniu się społeczeństwa część chorych pozostanie w placówkach prywatnych, mimo że korzystanie z pewnych świadczeń stanie się odpłatne. Nasz szpital wchodzi do sieci w całości. Nowymi przepisami zostaną objęte wszystkie jednostki: 10 oddziałów i 13 poradni specjalistycznych.
Nie mamy ginekologii, położnictwa i pediatrii, więc część koordynowanej opieki poporodowej nas omija. Mamy kardiologię i ortopedię, gdzie robimy endoprotezy, ale czy w tym obszarze pojawi się możliwość uzyskania dodatkowych środków, okaże się dopiero w po wejściu w życie konkretnych przepisów. Nie mamy obaw związanych z naszą placówką i jej obecnością w sieci, bo od strony medycznej funkcjonujemy dobrze.
Co prawda, starając się nie obniżać jakości, mamy deficyt, ale na szczęście nasz właściciel to rozumie. Mam nadzieję, że w nowych okolicznościach mimo wszystko przybędzie środków na leczenie pacjentów i nie będziemy musieli zaciskać pasa. To, czy jakość leczenia w szpitalach miejskich wzrośnie, zależy m.in. od przepływu pacjentów i rezerwowych mocy przerobowych.
Dla naszego szpitala nawet zniesienie limitów nie spowodowałoby wielkiego przyrostu świadczeń, bo w tej chwili mamy wykorzystanie łóżek na poziomie ok. 80 proc. i długie kolejki. Rocznie leczy się u nas prawie 15 tys. pacjentów. Szpital zatrudnia 135 lekarzy i 261 pielęgniarek.