22 listopada 2024

Epidemia koronawirusa w Polsce rozpoczęła się już w styczniu?

Od kilkunastu tygodni tematy związane z szeroko rozumianym zdrowiem przykuwają uwagę całego świata. Niestety w pogoni za sensacją i szybkością w przekazywaniu informacji nie zawsze przebija się głos ekspertów.

Dr Rafał Mostowy. Foto: arch. prywatne

Komentuje dr Rafał Mostowy, biolog chorób zakaźnych, epidemiolog, Małopolskie Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego:

– Z moich analiz wynika, że epidemia koronawirusa w Polsce rozpoczęła się mniej więcej w drugiej połowie stycznia, choć pierwszy przypadek Ministerstwo Zdrowia zarejestrowało dopiero 4 marca. Wirus prawdopodobnie krążył już kilka tygodni wcześniej, zresztą w innych krajach zapewne było podobnie.

Od momentu styczności z SARS-CoV-2 do chwili pojawienia się objawów mija kilka tygodni, co wiemy z charakterystyki choroby COVID-19. Nie wszyscy zakażeni mają jej objawy, sporo osób jest asymptomatycznych. U wielu pacjentów choroba rozwija się bezobjawowo średnio od jednego do dwóch tygodni.

Skoro ogniska epidemii istniały w Chinach na przełomie grudnia i stycznia, to biorąc pod uwagę skalę podróży między Chinami i Europą, jest dość prawdopodobne, że jakaś osoba zakażona pojawiła się w naszym kraju przed początkiem marca.

Pod koniec marca w Polsce prawdopodobnie wykrywano 18-45 proc. rzeczywistych przypadków zakażenia koronawirusem

W oparciu o model matematyczny szacuję, że pod koniec marca w Polsce prawdopodobnie wykrywano 18-45 proc. rzeczywistych przypadków zakażenia koronawirusem, ale ta proporcja najprawdopodobniej mocno zmieniała się w czasie ze względu na dynamikę epidemii oraz coraz większą liczbę testów wykonywanych każdego dnia. To więcej niż w jednych krajach, ale mniej niż w innych.

Z zestawienia opublikowanego 31 marca przez London School of Hygiene and Tropical Medicine wynika, że w Niemczech, Norwegii i Korei Południowej wykrywano od 50 do nawet 100 proc. wszystkich zakażonych, na co z pewnością duży wpływ miał dostęp do testów. Główną przyczyną niedoszacowana liczby zakażonych w Polsce na początku epidemii z pewnością była stosunkowo niewielka ilość przeprowadzanych testów, choć trzeba przyznać, że ich ilość systematycznie się zwiększała w czasie. Dopiero przy testowaniu na szeroką skalę można docierać do większości zakażonych.

Na razie niewiele wiadomo o wpływie zmian pogodowych na transmisję SARS-CoV-2. Dokonujemy pewnych przewidywań w oparciu o wnioski z przebiegu epidemii SARS i MERS, ale też na podstawie zwykłych wirusów powodujących przeziębienia, spośród których niektóre są koronawirusami o charakterze sezonowym. Mamy wiele powodów, by spodziewać się, że epidemia zwolni wraz z nadejściem lata (ale nie ma twardych dowodów potwierdzających te przypuszczenia), choć nie wiadomo jak bardzo. Nawet jeśli do tego dojdzie, to jesienią epidemia znowu może przyspieszyć.

Epidemia zaskoczyła cały świat. To dla nas wszystkich jest test. Z jednej strony wiele osób martwi się o swój stan zdrowia i sytuację finansową, ale z drugiej widzę dużo życzliwości, pomocy i współpracy.

Notował: Mariusz Tomczak