O opiece nad pacjentkami w przypadku poronień i martwych urodzeń
W skontrolowanych przez NIK szpitalach pacjentkom, które poroniły, urodziły martwe dziecko lub których dziecko zmarło tuż po porodzie, nie zapewniono prawidłowej i wystarczającej opieki.
Foto: pixabay.com
Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli winna jest wadliwa organizacja procesu udzielania świadczeń oraz nieprzestrzeganie obowiązujących uregulowań, w tym standardów opieki okołoporodowej.
Kierujący podmiotami leczniczymi nie dostrzegali specyfiki pracy z takimi pacjentkami. Często opieka nad pacjentkami doświadczającymi tych szczególnych sytuacji, ograniczała się do udzielenia niezbędnej pomocy medycznej, nie zapewniała natomiast szerszego wsparcia.
W niewystarczającym stopniu szkolono personel medyczny, zwłaszcza z komunikacji z kobietami po stracie dziecka. Nie wszystkie pacjentki mogły skorzystać z pomocy psychologa.
W Polsce – podobnie jak w innych krajach, wiele kobiet doświadcza poronienia lub urodzenia martwego dziecka. Według raportu UNICEF, na świecie co 16 sekund rodzi się martwe dziecko. Polska oraz cała Europa leżą w strefie, w której wskaźnik martwych urodzeń nie przekracza sześciu zgonów na 1000 porodów.
W Polsce to nieco ponad trzy martwe urodzenia na 1000 porodów, podobnie jak w Belgii, Francji czy na Węgrzech. Mniej w Czechach, Niemczech, Szwecji, Norwegii oraz Finlandii.
W Polsce w latach 2017-2019, każdego roku ok. 1700 kobiet urodziło martwe dziecko, a u ok. 40 tys. kobiet ciąża zakończyła się poronieniem. Szacuje się, że około 10-15 proc. wszystkich ciąż kończy się poronieniem.
NIK sprawdziła, jak wygląda opieka szpitalna nad pacjentkami, które poroniły lub urodziły martwe dziecko. Kontrolą objęto 37 szpitali z siedmiu województw. W wielu szpitalach (ok. 70 proc.) problemem na oddziałach ginekologiczno-położniczych był brak, odpowiedniej do potrzeb, liczby lekarzy.
Co prawda we wszystkich objętych kontrolą oddziałach zatrudniano wymaganą przepisami liczbę lekarzy, jednak w niektórych podmiotach było to niewystarczające w stosunku do potrzeb. W konsekwencji, w dwóch z 37 skontrolowanych szpitali (5 proc.), wystąpiły przypadki powierzania samodzielnych dyżurów lekarzom, którzy nie mieli wymaganej specjalizacji.
W pięciu szpitalach (14 proc.) nie zapewniono lekarzom co najmniej 11 godzin nieprzerwanego odpoczynku po zakończeniu dyżuru medycznego. W jednym szpitalu lekarze dokumentowali świadczenie pracy jednocześnie w poradni i na oddziale.
W większości skontrolowanych szpitali (25, tj. 68 proc.) dopuszczano do sytuacji, w której lekarze zatrudnieni na podstawie umów cywilnoprawnych, wykonywali swoje obowiązki nieprzerwanie przez ponad 24 godziny, często na dyżurach trwających 48 godzin, w niektórych przypadkach – nawet 88 godzin. W ocenie NIK, może to budzić wątpliwości co do jakości świadczonych usług medycznych, a tym samym zapewnienia bezpieczeństwa zdrowotnego pacjentek i samych lekarzy.
Źródło: NIK