Refundacja to fikcja? Kto chce utrzymać monopol lekowy?
Pacjenci z rakiem prostaty twierdzą, że poszerzenie listy refundacyjnej o nowe leki to fikcja, bo okazuje się, że mimo iż dotychczas kupowali za własne pieniądze lek, który znacząco wydłuża ich życie, nie mogą być nim leczeni w ramach programu lekowego (czyli w ramach refundacji).
Foto: freeimages.com
Co więcej, jeśli leczyli się dotąd jednym z leków, którego skuteczność się wyczerpała, to w myśl obowiązujących od 1 listopada 2017 r. zapisów, zamykają sobie możliwość leczenia innymi lekami, chyba, że nadal sami będą za nie płacić.
Jeśli byłeś leczony jednym lekiem, nie masz szans na inny
– Do Stowarzyszenia docierają głosy zrozpaczonych pacjentów z całej Polski, którzy słyszą od swoich lekarzy, że z powodu wcześniejszej terapii abirateronem, nie będą mogli skorzystać z leczenia enzalutamidem i odwrotnie, bo program lekowy na to nie pozwala – mówi Bogusław Olawski, przewodniczący Sekcji Prostaty UroConti.
– To jakiś absurd, niespotykany nigdzie poza Polską – dodaje. 23 listopada 2017 roku pacjenci wystosowali do Ministerstwa Zdrowia pismo, w którym domagali się udzielenia „(…) informacji, na jakiej podstawie podjęto taką decyzję, że jeden lek nie może być refundowany po tym, jak pacjent przyjmował inny lek w ramach jednego programu lekowego”.
Prywatne śledztwo
Bogusław Olawski postanowił dowiedzieć się, jak doszło do wprowadzenia w programie zapisów niezgodnych ze światowymi standardami. Oprócz cytowanego wyżej pisma do resortu, wysłał zapytania do wszystkich producentów, dlaczego zgodzili się na kształt programu lekowego, uniemożliwiający sekwencyjność podawania leków.
– Firma Janssen, która w ubiegłym roku przez kilka miesięcy blokowała poszerzenie programu o nowe leki, teraz zrzuca odpowiedzialność na ministerstwo, twierdząc, że zapisy aktualnego programu „otrzymała z Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji Ministerstwa Zdrowia”, firma Astellas odpisała nam, że już złożyła w ministerstwie wniosek o zmianę kształtu programu, a firma Bayer, że w jej ocenie „program lekowy nie zakazuje stosowania sekwencyjności terapii” i po zastosowaniu abirateronu czy enzalutamidu jest możliwość zastosowania Radu-223. Tego nie rozumiem już zupełnie – mówi Bogusław Olawski.
– Czy to oznacza, że ministerstwo dzieli pacjentów na lepszych i gorszych, bo jednym pozwala stosować leki zamiennie a innym nie? Poza tym mamy wykluczające się opinie: firma pisze, że program nie zakazuje stosowania sekwencyjności a ministerstwo że takie ich stosowanie jest niedopuszczalne – dodaje.
Tajemniczy eksperci
W piśmie z ministerstwa czytamy: „zapisy, jakie zostały umieszczone w przedmiotowym programie były opiniowane przez konsultantów i ekspertów z dziedziny onkologii (…) którzy wskazali na zasadność uniemożliwienia stosowania leków enzalutamid i abirateron sekwencyjnie”.
– Pytaliśmy w ministerstwie, w oparciu o czyje rekomendacje podjęto decyzję, sprzeczną z tym, co ordynują lekarze na świecie. Najpierw słyszeliśmy, że tak opiniowała AOTMiT, teraz czytamy o „konsultantach i ekspertach”. Nikt nie chce nam jednak podać ich nazwisk ani udostępnić opinii, a przecież powinna ona być upubliczniona, bo tu chodzi o ludzkie życie – mówi Bogusław Olawski. Większość ekspertów kwestionuje takie zapisy. Choćby prof. Anna Kołodziej, sekretarz Polskiego Towarzystwa Urologicznego.
– Nie zgadzam się z faktem, że leczenie abirateronem automatycznie wyklucza kolejne uczestnictwo w programie z enzalutamidem i odwrotnie. Leki te, stosowane sekwencyjnie, w sposób znaczący przedłużają przeżycie chorych z rakiem prostaty, co zostało dowiedzione w licznych, wieloośrodkowych randomizowanych próbach klinicznych i znajduje się w wytycznych wszystkich towarzystw onkologicznych i urologicznych na świecie – mówi.
– Jest więc dla mnie niezrozumiałe, dlaczego uniemożliwia się leczenie sekwencyjne naszym pacjentom? Dlaczego mają żyć krócej a jakość ich życia na tym etapie choroby ma znacząco odbiegać od jakości życia pacjentów w innych krajach? – pyta prof. Anna Kołodziej.
Ograniczenia w leczeniu przed chemioterapią
Problemy z brakiem zgody na sekwencyjność leków to nie jedyne zmartwienie pacjentów z rakiem prostaty. Czują się dyskryminowani w związku z ograniczeniami w dostępie do leczenia chorych, u których chemioterapia nie ma jeszcze medycznego uzasadnienia. W większości krajów Europy refundowane są wszystkie dostępne terapie, w Polsce jedna.
– Chcemy, by leczenie raka prostaty w naszym kraju nie odbiegało od standardów europejskich, by pacjenci przed chemioterapią oraz ich lekarze, mogli korzystać z większej liczby leków – mówi Olawski i przypomina historię z ubiegłego roku, kiedy ministerstwo chciało poszerzenia opcji terapeutycznych, minister podjął pozytywne rozstrzygnięcie w tej sprawie, ale nowe leki na liście się nie znalazły, bo ich wejście zablokowała konkurencyjna firma.
– Boimy się, że po raz kolejny firma Janssen będzie chciała utrzymać monopol lekowy i odebrać lekarzom możliwość wyboru terapii najlepszej dla danego pacjenta – dodaje przewodniczący Sekcji Prostaty UroConti.
Źródło: Centrum Prasowe PAP, Stowarzyszenie UroConti