22 listopada 2024

Szansa leczenia w oddziale geriatrii

Prof. dr hab. Barbara Bień (specjalista chorób wewnętrznych, geriatrii i zdrowia publicznego, kierownik Kliniki Geriatrii UM w Białymstoku i ordynator Oddziału Geriatrii Szpitala MSW, konsultant wojewódzki ds. geriatrii na Podlasiu) odpowiada na zastrzeżenia dr. Macieja Krzanowskiego pod adresem WOŚP wyrażone w felietonie „Ludzie starzy w szpitalu leczeni są nie tylko na geriatrii” (zobacz więcej).

Foto: Marta Jakubiak

Z wielkim rozgoryczeniem przeczytałam felieton Pana Doktora Macieja Krzanowskiego o zastrzeżeniach pod adresem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy za wybiórcze kierowanie pomocy seniorom, którzy są całościowo diagnozowani i leczeni w oddziałach geriatrii, zamiast wszystkim, niezależnie od miejsca świadczenia usług.

Panie Doktorze, a nie pomyślał Pan, że Darczyńcom, czyli społeczności zaangażowanej w akcję, chodziło o upodmiotowienie właśnie geriatrii, tej niszowej specjalizacji w tak zacofanej pod tym względem Polsce? Być może Darczyńcom chodziło również o dostrzeżenie starego człowieka z całym bagażem przeszłych i aktualnych problemów zdrowotnych bez dzielenia go na poszczególne układy i narządy?

Przykro mi, że część kolegów, zwłaszcza starszego pokolenia, nie pojmuje istoty geriatrii. Z drugiej strony potrafię ich zrozumieć – nie mieli szansy jej poznać na studiach ani po studiach, ponieważ ta specjalizacja dopiero zaczyna raczkować w naszym kraju. Jednak kategorycznie protestuję, by Koledzy mogli mienić się geriatrami z tytułu nolens volens zaangażowania w leczenie seniorów.

Dofinansowanie oddziałów ukierunkowanych na fragmentaryczne leczenie chorób w starości w kolejnych oddziałach, może wydawać się bardziej sprawiedliwe. Jednak rozmienianie pieniędzy na drobne nie prowadzi do bogactwa. Mimo wszystko sądzę, iż opinia Pana Doktora wynika raczej z niezrozumienia misji i specyfiki geriatrii.

Jeszcze dziesięć lat temu, zanim jako doświadczony już wówczas specjalista chorób wewnętrznych, ale jeszcze nie praktykujący specjalista geriatrii, prawdopodobnie miałabym podobne do Pana wątpliwości. Dzisiaj, po doświadczeniu prowadzenia już kilku tysięcy najstarszych, najbardziej schorowanych i wielonarządowo niesprawnych pacjentów dostrzegam miejsce dla geriatrii, doceniam jej misję i ubolewam, że mimo prezentów od WOŚP nie rozwija się dostatecznie szybko.

Nie wyobrażam już sobie nowoczesnej medycyny bez geriatrii, tak jak bez pediatrii, interny i wielu wąskich i niezbędnych specjalności. Pragnę podkreślić, że geriatra nie konkuruje w jakimkolwiek stopniu z innymi specjalistami leczącymi starszych pacjentów – wręcz odwrotnie, wszyscy są nieocenieni dla geriatrii, zwłaszcza w sytuacji, gdy sprawność tego czy innego seniora ma szansę istotnie się poprawić po stentowaniu tętnicy wieńcowej, biologicznym leczeniu RZS, usunięciu zaćmy czy guza nowotworowego, a nawet po przeszczepie wątroby.

Nie oznacza to, że taki lekarz jest geriatrą, bo leczy seniora. Geriatra jest potrzebny chociażby po to, by wskazać, kogo leczyć bardziej agresywnie a kogo mniej i jak to robić. Sens geriatrii widzę chociażby w hierarchizacji problemów zdrowotnych i kolejności ich rozwiązywania, optymalizacji całościowej polifarmakoterapii i zapobieganiu zespołom jatrogennym.

Geriatra staje się bezcennym konsultantem dla lekarza rodzinnego, do którego spływają od specjalistów zalecenia terapii 80-letniego pacjenta, w tym na przykład kardiologa, diabetologa, neurologa, psychiatry i urologa. Jeżeli geriatra będzie niedostępny, to pacjent będzie „zajadał” kilkanaście preparatów farmakologicznych dziennie, co zdarza się nierzadko i zazwyczaj skłania do wizyty u kolejnego specjalisty i następnych leków.

Zgadzam się z Panem Doktorem, że ludzie starzy w Polsce leczeni są nie tylko przez geriatrów, a głównie poza geriatrią. I bardzo się z tego cieszę, bo w znakomitej większości przypadków nie wymagają oni geriatry – są biologicznie młodsi i sprawni, chorują na 2-3 choroby i mogą samodzielnie dotrzeć do właściwych specjalistów po radę. Tę zdrowszą populację szacuje się na 75 proc. osób po 65. roku życia.

Nawet, gdyby chcieli oni trafić do geriatry, to nie mają takiej szansy, ponieważ świadczenia na procedury geriatryczne w szpitalach nie przekraczają 1 proc. (!) kosztów opieki stacjonarnej tej populacji. Jednak żyjemy coraz dłużej w starości i w pewnym okresie stajemy się niesprawni emocjonalnie, mentalnie i fizycznie, a liczba problemów wymagających terapii (lub z powodu terapii) podwaja się. Wtedy jest niezbędny geriatra, do którego pacjent dociera z pomocą swojego opiekuna – sprawniejszego partnera życiowego, dziecka lub wnuka. To tej populacji dedykowana jest geriatria, a właśnie ta populacja jest jej pozbawiona.

Dziękuję Państwu Owsiakom za wrażliwość społeczną okazaną tym bezbronnym, często samotnym i najbardziej schorowanym pacjentom, którym geriatrzy pragną poprawić sprawność funkcjonalną i jakość ich życia. Mam nadzieję, że całe środowisko lekarskie prawidłowo zrozumie ideę geriatrii, wesprze jej rozwój – wszyscy mamy i kochamy starzejących się rodziców i dziadków, a za chwilę sami wkroczymy w tę smugę cienia.

List do redakcji opublikowany w „Gazecie Lekarskiej” nr 2/2015