Prezes NRL: Kolejki będą bardziej chaotyczne
– Pakiet kolejkowy i onkologiczny nie skróci kolejek, a kiedy zabraknie pieniędzy wprowadzi się ograniczenia, że na przykład endoskopię może wykonywać tylko brunet z tytułem profesora. Ten system wymaga głębokiego zastanowienia, a nie pomysłów z kapelusza wziętych! – mówi prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz w wywiadzie dla portalu GazetaLekarska.pl.
Maciej Hamankiewicz. Foto: Mariusz Tomczak
Dokładnie tydzień temu, we wtorek, Sejm uchwalił ustawy w ramach pakietu kolejkowego i onkologicznego. Jak Pan je ocenia?
– Na początku chciałem zwrócić uwagę na tryb uchwalania tych ustaw. Doszło do niego bez rzetelnych konsultacji społecznych oraz wbrew opinii liczącego 170 tysięcy osób środowiska lekarzy i lekarzy dentystów, wbrew opinii organizacji pacjenckich, bez pozytywnej opinii samorządu zawodowego pielęgniarek i położnych, zrzeszającego ponad 300 tysięcy osób. Wprowadzono dyscyplinę partyjną nie tylko nad głosowaniem ustaw, ale również nad dyskusją. Nad pakietem dyskutowano o północy, kończąc pracę sejmowej Komisji Zdrowia. Jestem przekonany, że gdyby Polska musiała wypowiedzieć komuś wojnę to parlament powinien obradować w środku nocy, ale wprowadzanie pakietu kolejkowego o takiej porze budzi zdziwienie.
Ktoś ma coś do ukrycia przed opinią publiczną?
– Odpowiedzią na to pytanie może być fakt, że przy okazji tego pakietu bocznymi drogami wprowadzanych jest wiele różnych rozwiązań prawnych, dzięki którym minister zdrowia osiągnął jednowładztwo w całym systemie ochrony zdrowia. To, co niegdyś zbudował poseł Mariusz Łapiński z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, było fundamentem pod gmach, jaki teraz buduje dla siebie minister Bartosz Arłukowicz. To on będzie mianował prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, to on będzie mianował dyrektorów oddziałów NFZ, on będzie czuwał nad planami dotyczącymi strategii dla regionów, on będzie powoływał konsultantów krajowych wedle własnego uznania. Okazuje się, że minister Arłukowicz teraz nie potrzebuje żadnej opinii w jakiejkolwiek sprawie.
Czy dzięki wejściu w życie pakietu zmniejszą się kolejki do lekarzy? Takie są przecież zapowiedzi ministra.
– Kolejki nie tylko, że nie będą krótsze, ale również staną się bardziej chaotyczne. Pacjent zgłaszający się do lekarza pierwszego kontaktu dostanie w drugim etapie skierowanie do poradni specjalistycznej. Specjalistów w naszym kraju jest niewielu, a już dziś są pacjenci czekający po poradę do nich czekają wiele tygodni i miesięcy. Zatem jeśli dzisiaj lekarz ma zgodnie z kontraktem z NFZ zapisanych 30 pacjentów i zgłosi się do niego dodatkowych 10 osób z tak zwanymi zielonymi kartami, to będzie musiał odpowiedzieć sobie na pytanie: czy załatwić tych pacjentów w czasie swoich godzin pracy, łamiąc zasadę dochowania jakości porady specjalistycznej, czy też zostać w pracy dłużej, łamiąc nie tylko dyrektywę unijną o czasie pracy, ale również wszelkie normy przewidziane dla człowieka, w tym i dla lekarza.
A co ze środkami finansowymi? Przegłosowane ustawy nic o pieniądzach nie mówią.
– Nikt nie pofatygował się zrobić jakichkolwiek finansowych symulacji, ile to wszystko będzie kosztować. Nikt nie rozważa również tego, czy priorytet dla zielonej karty nie jest przypadkiem złamaniem zasady równego dostępu do świadczeń. System ochrony zdrowia powinien być przecież spójny i każdy, kto potrzebuje pilnego zaopatrzenia medycznego, powinien je mieć zapewnione w równym stopniu.
Czy pacjenci onkologiczni nie powinni mieć pierwszeństwa przed innymi?
– Mówienie o pierwszeństwie jest w tym kontekście nieporozumieniem. Tak samo umiera się na ciężkie stwardnienie rozsiane jak na schorzenia onkologiczne, a często są to schorzenia nakładające się. Zresztą pakiet onkologiczny zakłada tylko rozpoznanie, ale nie wiadomo, co dalej robić. Na przykład: co z rehabilitacją? Rodzi się zresztą wiele różnych pytań, na które przegłosowane w ostatni wtorek ustawy nie znajdują odpowiedzi. Zaznaczam, że doskonale rozumiem chorych onkologicznie, którzy powinni uzyskać natychmiastową pomoc, jednak żeby znaleźć tych, którzy potrzebują pilnej opieki onkologicznej, właściwą troską trzeba otoczyć wszystkich. A co z profilaktyką tych schorzeń? Czy ktoś pomyślał o tym, że to jest także rola podstawowej opieki zdrowotnej? Musimy budować solidne podstawy lecznictwa podstawowego, czego dzisiaj po prostu nie widzę.
Pakiet zawiera wiele niewiadomych. Nie wiadomo, co robić w sytuacji, jeśli coś wymyka się poza możliwość diagnostyczną.
– Nie wiemy również, jakie to będą badania dodatkowe, na które lekarz POZ będzie mógł skierować pacjenta i ile te badania mają kosztować. Tymczasem jutro NFZ taką czy inną metodą może to wszystko ograniczyć. Już dziś to widzimy po wymogach stawianych przed wykonującymi badania endoskopowe, gdzie kuriozalnie NFZ życzy sobie, by wykonywał je specjalista gastroenterolog. Moim zdaniem jutro może być wymyślone, by robił to ktoś z tytułem doktora nauk medycznych, a gdy zabraknie pieniędzy wprowadzi się kolejne ograniczenie, że – na przykład – może je wykonywać tylko brunet z tytułem profesora. Mówię żartobliwie, bo ten system wymaga głębokiego zastanowienia, a nie pomysłów z kapelusza wziętych.
Dlaczego?
– Minister Sławomir Neumann obwieścił w środę [23 lipca br. – przyp. red., zobacz więcej] w telewizji, że być może znajdą się dodatkowe środki finansowe. Powiedział to chyba bez uzgodnienia z ministrem Arłukowiczem, który przecież przeczył, by na realizację pakietu były jakiekolwiek dodatkowe pieniądze. Ta sytuacja nas niepokoi, bo wygląda na to, że pieniądze zostaną z jakiejś dziedziny zdrowia przesunięte, co nie wróżyłoby dobrego.
Rozmawiał: Mariusz Tomczak