Tomasz Jaroszewski (1943-2017), pierwszy szef Gazety Lekarskiej
Gorący grudzień 1989 r. Po burzliwym I Krajowym Zjeździe Lekarzy, zobowiązani wyborem do Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej, nieustannie debatujemy w ciasnych pomieszczeniach Zakładu Farmakologii Klinicznej i Społecznej CMKP przy ulicy Nowowiejskiej 10 w Warszawie.
Szef Zakładu, prof. Tadeusz Chruściel, został pierwszym prezesem reaktywowanego samorządu lekarskiego. Mamy ok. 2 tys. zł i maszynę do pisania.
Wszystko przed nami: znaleźć lokum, zorganizować pracę organów izb lekarskich, przygotować stosowne uchwały i regulaminy, pozyskać i właściwie gromadzić pieniądze, zatrudnić pracowników, a do tego występować do władz o danie szansy naprawy sytuacji służby zdrowia, broniąc interesów lekarzy.
Uskrzydleni poczuciem misji zmieniania świata na lepsze, niespodziewanie znaleźliśmy niebywałego sprzymierzeńca, który nas odwiedził i zaoferował, że chętnie zajmie się wypełnieniem obowiązku nałożonego na NRL na mocy ustawy o izbach lekarskich – pomoże utworzyć „Gazetę Lekarską”. To Tomasz Jaroszewski spadł nam z nieba. Natychmiast wziął się za pracę. Pozyskiwał autorów, tworzył schemat pisma, załatwiał skład i druk. 27 marca 1990 r. NRL podjęła uchwałę o powołaniu dr. Tomasza Jaroszewskiego na p.o. redaktora naczelnego „Gazety Lekarskiej”.
Tomek ze swoją determinacją i ofiarnością zawsze zostanie dla mnie wzorem społecznika i tylko dzięki takiej postawie możliwe było zrobić coś dobrego prawie z niczego. Już po pół roku gotowa była „szczotka” pierwszego specjalnego numeru „Gazety”, który wydrukowano w lipcu 1990 r. W tamtych czasach, gdy nie było telefonów komórkowych, internetu ani nawet zbyt łatwego kontaktu z niskonakładowymi pismami medycznymi, wydanie naszego ogólnopolskiego pisma równało się ze zdobyciem podstawowego narzędzia komunikacji i integracji lekarzy polskich, a nawet było źródłem informacji o postępach medycyny.
Wkrótce po wydaniu pierwszego „normalnego” numeru „Gazety Lekarskiej”, we wrześniu 1990 r., poznałem prawdziwą naturę kolegi Tomka – niebywałą skromność. Warto tu zacytować, za doktor Iwoną Koszewską, słowa naszego Kolegi: „Nastał czas wolności mówienia, pisania i jeszcze większej wolności pozostawania na boku”. Ten pierwszy redaktor naczelny oddał całą energię, żeby STWORZYĆ, po czym odszedł, aby więcej czasu poświęcać pacjentom i leczącym ich psychiatrom, znowu tworząc, tym razem pionierskie pismo „Nowinki Psychiatryczne”.
Redagował je wiele lat, zapewniając dostęp do podstawowej wiedzy specjalistycznej, a nade wszystko umożliwiając wzajemne poznawanie się i zrozumienie w świecie psychiatrów. Psychiatrzy polscy uszanowali Tomka największym wyróżnieniem – został Honorowym Członkiem Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Dobrze by było, żeby cały polski świat lekarski pamiętał o takich ludziach jak Kolega Tomasz Jaroszewski.
Wojciech Maksymowicz