20 kwietnia 2024

Niepewny los stomatologii szkolnej

W Polsce w szkołach otwarto ponad 600 gabinetów stomatologicznych, ale w związku z pandemią już na starcie przestały one funkcjonować – pisze Lucyna Krysiak.

Foto: pixabay.com

We wrześniu 2019 r. weszła w życie ustawa o opiece zdrowotnej nad uczniami zobowiązująca samorządy lokalne do objęcia dzieci i młodzież opieką dentystyczną w szkołach.

Zgodnie z jej zapisami, w każdej szkole w Polsce powinien powstać w pełni wyposażony gabinet dentystyczny. Jeśli z przyczyn obiektywnych nie jest to możliwe, to szkoła powinna nawiązać porozumienie z gabinetem zewnętrznym.

Zamknięte do odwołania

Pandemia COVID-19 sprawiła jednak, że szkolnym gabinetom stomatologicznym, z takim trudem reaktywowanym po latach niebytu, grozi zapaść. Uczniowie, ucząc się online w domach, nie mogą korzystać ze szkolnej opieki dentystycznej, a lekarze dentyści, którzy podpisali z NFZ kontrakty na ich leczenie, nie są w stanie wywiązać się z umowy z płatnikiem.

– Nie mamy szansy, by kontrakty zrealizować w wymaganym przez NFZ terminie, nie mamy też możliwości rozliczenia się z funduszem w sposób, który pozwoliłby nam uniknąć strat. Kiedy w związku z COVID-19 wiosną 2020 r. rozporządzeniem Rady Ministrów wprowadzono nakaz zaprzestania opieki stomatologicznej nad uczniami w szkołach, zakładaliśmy, że to kryzys przejściowy. Liczyliśmy, że jesienią, wraz z powrotem uczniów do szkół, praca gabinetów szkolnych zostanie wznowiona i nadrobimy straty. Jednak wobec nasilającej się pandemii tak się nie stało i znaleźliśmy się w dramatycznej sytuacji – tłumaczy lekarz dentysta Piotr Laska z Wrocławia, który prowadzi szkolny gabinet stomatologiczny w Wołowie.

On i ponad 600 innych lekarzy dentystów z całej Polski, którzy zdecydowali się na podpisanie kontraktów z NFZ na prowadzenie gabinetów w szkołach, obawia się, że z tej zapaści stomatologia szkolna już się nie podźwignie. Właściciele szkolnych gabinetów, po ubiegłorocznym wiosennym lockdownie, wraz z jesiennym powrotem uczniów do szkół podjęli wysiłek, by w zmienionym reżimie sanitarnym reaktywować swoją działalność, ale trwało to zaledwie dwa miesiące. Pandemia znów zaczęła się nasilać, szkoły zamknięto, a wraz z nimi gabinety. Stan zawieszenia się przedłuża, gabinety szkolne nie pracują, a więc nie zarabiają i nie realizują kontraktów, a nie ma żadnych ruchów ze strony władz, aby rozwiązać ten finansowy problem. W tej sytuacji wydaje się, że ich los jest przesądzony.

Prof. Dorota Olczyk-Kowalczyk, krajowy konsultant w dziedzinie stomatologii dziecięcej i prezes Polskiego Towarzystwa Stomatologii Dziecięcej przypomina, że polskie dzieci są bardzo zaniedbane, jeśli chodzi o stan zdrowia jamy ustnej (panuje próchnica zębów, brak profilaktyki lub jest ona prowadzona w ograniczonym zakresie, brak planowego leczenia). Dlatego należy się zastanowić, jakie skutki zdrowotne dotkną dzieci w sytuacji, kiedy szkolne gabinety dentystyczne nie podniosą się z finansowego kryzysu? – Uważam, że doszło do absurdu, stomatologia szkolna powinna być traktowana priorytetowo i w sytuacji ekstremalnej, jaką jest pandemia, dobro dzieci jest najważniejsze – podkreśla prof. Dorota Olczak-Kowalczyk i zastrzega, że trzeba zrobić wszystko, aby nie dopuścić do zamykania szkolnych gabinetów stomatologicznych.

Kontrakt nie do odrobienia

NFZ oferowało skorzystanie z zaliczkowego fakturowania kontraktów w formule 1/12, ale już wiadomo, że to pożyczka, którą trzeba będzie zwrócić, a w sytuacji, kiedy gabinety nie pracują i nie zarabiają, zwrot pieniędzy nie będzie możliwy. – To dla nas pułapka. Tego typu wsparcie niczego nie gwarantuje, przecież odrobienie kontraktu, jak zakłada płatnik, do końca czerwca 2021 r. jest nierealne – przekonuje Piotr Laska i zaznacza, że nikt nie wie, co będzie do tego czasu i kiedy uczniowie na dobre powrócą do szkół. Wprawdzie trwa akcja szczepień nauczycieli, co ma być przygotowaniem do powszechnego otwarcia szkół, ale nie wiadomo, czy nauczanie stacjonarne wróci na dobre, bo przecież wirus jest nieprzewidywalny.

Piotr Laska uważa też, że szkolni lekarze dentyści powinni mieć świadomość zagrożenia związanego z proponowaną zaliczką 1/12 i solidarnie jej nie zaciągać. Praktycznie są oni pozbawieni możliwości zarobkowania, a sytuację pogarsza fakt, że wyposażając szkolne gabinety w unity, autoklawy i inny sprzęt niezbędny do prowadzenia praktyki, wzięli kredyty i mają raty leasingowe do spłacenia, co stało się dodatkowym obciążeniem. – Zajmuję się stomatologią dziecięcą od 40 lat, stan uzębienia dzieci leży mi na sercu i nie mogę zrozumieć, dlaczego zostaliśmy w tej sytuacji sami, bez pomocy rządu, mimo że wciąż apelujemy w tej sprawie do ministra zdrowia, prezydenta RP, prezesa NFZ oraz posłów – mówi Piotr Laska.

Środowisko lekarzy dentystów zaangażowanych w szkolną stomatologię uważa, że konieczne jest wypracowanie rozwiązań prawnych umożliwiających np. wypłacanie im wynagrodzeń w formie ryczałtu w czasie nauki w formule online, które pozwoliłyby przynajmniej na pokrycie kosztów stałych. Lekarze dentyści, których długi w związku z niezrealizowanym kontraktem z NFZ sięgają kilkuset tysięcy zł, obliczyli, że takim zabezpieczeniem byłaby wypłata części kwoty rocznej kontraktu: 1/24 za każdy miesiąc przestoju. Inne rozwiązanie widzą w wydłużeniu okresu na odrobienie wypłaconych zaliczek, np. do czerwca 2022 r.

Potrzebne odgórne decyzje

W tej sprawie potrzebne są odgórne decyzje, których jak dotąd nie ma. Dostrzegając dramatyczną sytuację, w jakiej znaleźli się lekarze dentyści związani ze stomatologią szkolną i finansowaniem ich działalności z kontraktów NFZ, 22 stycznia br. Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej zajęło stanowisko domagające się niezwłocznych działań, które rozwiążą te problemy. Prezydium NRL wyraziło też gotowość włączenia się w prace nad szczegółowymi rozwiązaniami dotyczącymi szkolnej stomatologii.

Członkowie PNRL w swoich opiniach byli zgodni, że lekarze dentyści prowadzący gabinety szkolne ani nie mieli szansy pracy pomiędzy falami epidemii, ani możliwości skorzystania z Tarczy 2.0., która z niezrozumiałych przyczyn ich nie objęła. – Bez pracy ponad wszelką wątpliwość szkolne gabinety stomatologiczne nie są w stanie odrobić zaległości, rozliczyć świadczeń wynikających z umowy z NFZ, a co za tym idzie – regulować posiadanych zobowiązań – mówi Andrzej Cisło, wiceprezes NRL i przewodniczący Komisji Stomatologicznej NRL, zaznaczając jednocześnie, że lekarze dentyści związani kontraktem na świadczenie usług w medycynie szkolnej znaleźli się w podwójnie trudnej sytuacji.

Uważa, że to, co się stało ze szkolną stomatologią, wyrządziło wiele szkód – nie tylko uderzyło finansowo w lekarzy, którzy podpisali kontrakt na świadczenie usług stomatologicznych w szkołach, ale negatywnie odbiło się na wizerunku samej opieki nad najmłodszymi. – Organizowanie gabinetów szkolnych, praca z dziećmi i młodzieżą, również na polu profilaktyki chorób jamy ustnej to misja, której podejmują się pasjonaci, a teraz trudno będzie przekonać młodego lekarza dentystę po studiach, że warto w tę dziedzinę inwestować – mówi Andrzej Cisło.

Uważa, że aby wyjść z tej patowej sytuacji, należy jak najszybciej zadekretować umorzenie części tej 1/12 kontraktu, na którą w ramach oferowanego przez NFZ kredytu wielu stomatologów, chcąc uchronić gabinet przed upadkiem, się skusiło. Niestety, nie mogą zerwać kontraktu, bo wówczas ta „pożyczka” stanie się wymagalna i będą musieli się z niej rozliczyć. – Ruch jest po stronie organizatora opieki zdrowotnej, czyli Ministerstwa Zdrowia, i samorząd lekarski będzie naciskał, aby jak najszybciej resort zajął się ta sprawą, choć uważam, że to o wiele za późno – podsumowuje Andrzej Cisło.

Lucyna Krysiak