Szpitale tracą na cudzoziemcach. Czasami nawet wtedy, gdy mają polisę
W sytuacji, gdy cudzoziemiec nie posiada środków na pokrycie kosztów leczenia i nie ma ważnego ubezpieczenia kosztów leczenia, uzyskanie zapłaty jest najczęściej niemożliwe, a dochodzenie tych roszczeń na drodze sądowej jest nieskuteczne.
Foto: archiwum Straży Granicznej
„Z tego względu wiele polskich szpitali ponosi znaczące straty, które musi pokrywać ze środków własnych. W ocenie Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej taki stan rzeczy jest nie do zaakceptowania i musi zostać zmieniony w trybie pilnym” – napisano w apelu Prezydium NRL.
W wakacje upłynął rok od podjęcia tego apelu (cała treść TUTAJ), ale problem nadal pozostaje nierozwiązany, mimo że problem nagłośniono. Dokument skierowano do Ministra Zdrowia, Ministra Spraw Zagranicznych oraz Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z prośbą o podjęcie skoordynowanych działań mających na celu ograniczenie negatywnych skutków z tym związanych, które obecnie w całości obciążają poszczególne podmioty lecznicze.
– Problem istnieje nie tylko z punktu widzenia egzekwowania prawa, przepisów, obciążeń finansowych dla szpitali, ale codziennej praktyki lekarskiej. Należy zatem rozpatrywać różne jego aspekty. Wjeżdża do naszego kraju obywatel spoza Unii Europejskiej i korzysta z polskiego lecznictwa nie tylko w stanach tzw. ostrych, kiedy w grę wchodzi ratowanie życia, ale także w sytuacji planowych zabiegów, wychodząc z założenia, że tu są większe możliwości nowoczesnego leczenia, diagnostyki, kontaktu z wysoko wyspecjalizowanymi lekarzami i…, że można uniknąć płacenia – komentuje prezes Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja.
– Szpital niczego nie podejrzewa, ponieważ przedstawiana jest polisa ubezpieczeniowa, proponowane są też różne inne formy płatności za udzielone świadczenia. Później okazuje się, że polisa jest nieważna, ubezpieczyciel niewiarygodny, a pacjenta trudno zlokalizować, by wyegzekwować od niego należną kwotę. Rozwiązywanie tych problemów nie jest rolą lekarzy i administracji szpitali, ani nie jest domeną samorządowej działalności, ale każdy z nas ma na co dzień bezpośredni kontakt z takimi uciążliwymi sytuacjami. Dlatego Prezydium NRL przyjęło apel, aby odpowiednie organy administracji państwowej zajęły się sprawą i zareagowały, ponieważ problem będzie narastał i nie chodzi już o małe kwoty – tłumaczy prezes NRL.